sobota, 5 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ PIERWSZY


Tego dnia czytelnia w Ogólnokształcącym Liceum w Konoha była zapełniona po brzegi. Między półkami przechadzali się uczniowie, szukając odpowiednich dzieł. Stoliki ustawione w rzędach w większości, były zajęte. Bibliotekarz pan Kakashi, straszy pan z siwymi włosami stukał coś gorączkowo w klawiaturę komputera, co chwila zerkając podejrzliwie znad komputera na młodzież w pomieszczeniu. Jakby obawiał się co może zostać z biblioteki, jeśli tylko na chwilę spuści ich z oczu.

Ona zaś szukając spokoju, usiadła na szerokim parapecie tuż koło drzwi od kantorka Kakashiego i wyjęła książkę do języka niemieckiego. W dłoniach trzymała komórkę i co chwila obracała ją leniwie, patrząc na tekst. 

Po raz nie wiadomo który z rzędu próbowała przyswoić sobie słówka o kulturze Berlina, jednak te wypadały jej z głowy jak spadają liście z drzew na zimę. Zniechęcona spojrzała na godzinę. Sama nie wiedziała czy wolałaby już mieć za sobą lekcję niemieckiego, czy przedłużyć ten czas o jak najwięcej. 

W końcu postanowiła, że zrobi ściągę. Nie lubiła oszukiwać nauczycieli, ale nie miała innego wyjścia. A zależało jej na dobrych wynikach, tylko dzięki temu mogła zdobyć upragnione stypendium i kształcić się na lekarza. 

Sama nie wiedziała czemu tak opornie szła jej nauka tego języka. Z początku wydawało się jej, że to stan chwilowy, który minie, gdy tylko się przyzwyczai. Od tego momentu minęły już dwa lata, a ona nadal nie potrafiła często wypowiedzieć prostych słów. Na innych przedmiotach, często i chętnie zgłaszała się do odpowiedzi zdobywając dobre oceny. A na niemieckim siedziała cicho w ostatniej ławce pod ścianą i modliła się o koniec lekcji. 

Potarła oczy i zakładając włosy za ucho rozejrzała się w koło. Parapet, na którym siedziała skutecznie odgradzał ją od spojrzeń innych. Ze swojego miejsca widziała jak Kakashi ze zmarszczonym czołem podaję książkę jakiemuś pryszczatemu chłopakowi. Po chwili spuściła głowę i wyrwawszy kartkę z zeszytu, zaczęła pisać drobne wąskie litery na marginesie. 

Kończyła właśnie pisać, gdy obok niej odezwał się spokojny męski głos. 

- Mogę? 

Zaskoczona podniosła wzrok i napotkała czarne tęczówki wpatrujące się w nią. Kiwnęła głową, a wyskoki chłopak usiadł obok niej i wyjął zeszyt od matematyki. Przez chwilę panowała cisza, przerywana tylko szelestem kartek. Ale Sakura nie umiała się skupić na, więc zaczęła ukradkiem obserwować chłopaka, a przynajmniej miała nadzieję, że było to ukradkiem. 

Nieznany jej chłopak podniósł na chwilę głowę z nad kartki, a zauważając jej badawcze spojrzenie zaśmiał się cicho z kpiną. Jednak nie rzucił żadnej uwagi, za co dziewczyna była mu wdzięczna. Zarumieniona spuściła głowę i modliła się o dzwonek. 

Itachi Uchicha przez chwilę wahał się aż w końcu odezwał się cicho do dziewczyny: 

- Kim jesteś? - spytał. 

Sakura zarumieniła się mocniej, czując jak serce jej przyśpiesza. Zawsze, gdy czuła się zawstydzona reagowała gwałtownie i tak było też tym razem. 

Prychnęła pod nosem i zeskoczyła z parapetu. 

- Nie twoja sprawa - burknęła pod nosem i zaczęła odchodzić. 

Itachi uśmiechnął się lekko wcale nie zrażony jej zachowaniem i krzyknął za nią. 

- Do zobaczenia panno-nie-twoja-sprawa. 

Sakura zacisnęła pięści i pośpiesznie opuściła pomieszczenie, przeklinając na wciąż siedzącego za nią na parapecie chłopaka. 

Oparła się o ścianę tuż obok żółtych drzwi do sali języka niemieckiego, miała własnie wyjąć telefon, by sprawdzić, która godzina, gdy dało się słyszeć stukot obcasów i zza zakręty wyszła, wysoka czarnowłosa dziewczyna. Hinaty Hyuuga jej białe tęczówki były zaczerwione a usta zaciśnięte w wąską kreskę. Podeszła do niej i stanęła obok. 

- Czy on kiedykolwiek mnie zauważy? Co mam zrobić jeszcze, by Naruto na mnie spojrzał jak na dziewczynę, a nie na koleżankę od, której można spisać zadanie - wydusiła z siebie, ocierając załzawione oczy. 

Sakura westchnęła i przytuliła przyjaciółkę. Od dwóch lat jej przyjaciółka była po uszy zakochana w Naruto Uzumakim, ich koledze z klasy. Chciała powiedzieć coś, by pocieszyć jakoś Hinatę, dać jej jakąś radę. Ale w jej umyślę widziała tylko twarz chłopaka z biblioteki i to na, nim skupiła całe swoje myśli. 

Hinacie jednak wystarczyła sama jej obecność i po chwili uśmiechnęła się lekko do przyjaciółki. Nie miała jej za złe, tego, że nic nie mówiła. Przeciwnie cieszyła się, że może się wygadać nie bojąc się sądzenia. 

Sakura, tymczasem zastanawiała się kim jest nieznajomy i co takiego ma w sobie, że nie potrafi przestać o, nim myśleć. Jednak na to pytanie odpowiedzi jeszcze nie znała, ale już wkrótce miała ją poznać. 


Notka napisana o jeden dzień wcześniej, ale chyba się nie obrazicie. 
Jeszcze przez kilka rozdziałów pomęczę Saki z Niemieckim, by potem przejść do właściwego tematu.

6 komentarzy:

  1. Rzadko czytam opowiadania Itasaku, ale pomyślałam, że może warto spróbować. Zaciekawiłaś mnie :) Jak na razie bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że akcja szybko pójdzie do przodu.
    Piszesz świetnie, więc pewnie się nie zawiodę. Dlatego czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa ;D
      I również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Stwierdzam fakt, że masz bardzo ciekawy styl i naprawdę mnie urzekła, a to dopiero początek... Coś czuję, że z Tobą nie będę się nudzić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawe opowiadanie... naprawdę :-)

    niestety zauważyłam dużo błędów interpunkcyjnych, które warto poprawić dla lepszej wygody czytania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym wyrobić sobie taki ładny styl pisania :/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Yuki Boshi