czwartek, 17 lipca 2014

ROZDZIAŁ ÓSMY



- Przecież wymawiam to dobrze, Uchiha!

- Dobrze? Myląc a z r? Nie wiedziałem, że właśnie zmieniłaś cały zapis języka niemieckiego Haruno!

- Och, daruj sobie...

Mimo, że ich korepetycje skończyły się już godzinę temu, oni nadal siedzieli w klasie, kłócąc się o ostatnią kartkówkę, z której Sakura dostała trzy, co według niej było nie sprawiedliwe i co oczywiście musiał podważyć Itachi.

Prychnęła i założyła ręce z trudem powstrzymała się, by nie tupnąć nogą, nie chciała jednak, by się z niej śmiał.

- Ty po prostu nie możesz przyznać, że ktoś ma rację! Nie, ty zawsze musisz być we wszystkim najlepsza! - wykrzyczał jej w twarz. Sakura otworzyła usta, nie będąc w stanie nic powiedzieć, czuła się tak jakby dostała czymś ciężkim w głowę. Jednak w następnej chwili szok zastąpił gniew i nie wiele myśląc nad tym co robi, podbiegła i z całej siły spoliczkowała Itachiego Uchiha, jeszcze, zanim się od nie go odsunęła już wiedziała, że przesadziła. Bardzo przesadziła....

Ruszył w jej stronę, on zaś zaczęła się cofać, aż wreszcie jej plecy natrafiły na ścianę. Widząc, że nie ma dokąd uciec, na ustach Itachiego pojawił się ironiczny uśmiech. Stanął na przeciw niej i oparł ręce po obu stronach jej głowy, nie robił nic oprócz wpatrywanie się w nią. Sakura uniosła wzrok, w którym oprócz strachu, było też wyzwanie, nie miała zamiaru pokazać, że jest słabsza. A odwrócenie wzroku, było doskonałą próbą na pokazanie tego.

- Czego chcesz - burknęła, dumna, że głos jej nawet nie zadrżał.

- Nie pyskuj mi - warknął cicho, wbijając w nią swoje czarne tęczówki i nachylając się jeszcze bardziej.

Prychnęła cicho.

- Możesz się odsunąć?!

- Nie...

- Odsuń się...

- NIE!

- TAK!

- NI...

- Moglibyście się oboje w końcu zamknąć? - odezwał się cichy, kobiecy głos za nimi. Zdziwieni odwrócili się, by spojrzeć na starszą kobietę, o bladej cerze i zielonych oczach. W jej dużych, migdałowych oczach widać było smutek, jaki żadne z nich nigdy nie doświadczyło. Momentalnie Sakurze zrobiło się żal kobiety, mimo , że wcale jej nie znała. Kobieta stała dumnie wyprostowana, a jej zmarszczone czoło wyrażało irytację.

- Witam was, kochani - zawołała uśmiechając się szeroko i rozkładając ręce.

Oboje otworzyli usta, z których nie wydobył się żaden dźwięk.

- Kim pani jest? - spytała zszokowana dziewczyna.

Kobieta pokiwała palcem przed ich oczami.

- Nie ładnie - powiedziała śpiewnym tonem, patrząc wprost na Itachiego, który prychnął pod nosem i demonstracyjnie odwrócił głowę w inną stronę. Widząc ten pokaz dziecinady Sakura westchnęła cicho.

- Mogę zadać wam pytanie...a zresztą i tak je wam zadam. Czy jesteście gotowi na niebezpieczną przygodę w imię dobra? - zapytała z powagą kobieta.

- Nie rozumiem, o co pani chodzi? - szepnęła ze zdziwieniem.

- Czy kiedykolwiek marzyliście o wymierzeniu sprawiedliwości, o byciu dla kogoś bohaterem, wzorem do naśladowania?

- Eee - jęknęła Sakura, patrząc na kobietę jak na wariatkę.

- Tak, ty byś się dziecko do tego idealnie nadawałaś. A ty - odwróciła się do Uchihy. - Też.

- Czego pani od nas chce - szepnęła Sakura ze strachem w głosie.

Kobieta milczała przez chwilę, jakby rozważała jej słowa, aż w końcu odezwała się cicho.

- Chcę abyście pomogli znaleźć, zabójców mojej córki - szepnęła a w jej oczach ukazały się łzy.

Serce zabiło jej mocniej, a nogi miała jak z waty. Chciała tylko stamtąd wyjść.

- Do zobaczenia - skinęła głową i wyszła z klasy.

Sakura usiadła gwałtownie na krześle i oddychała ciężko. Itachi stał nadal tam, gdzie wcześniej z pochmurną miną.

Zacisnęła dłonie w pięści, aby ukryć ich drżenie.

- Boże, co za wariatka i kogoś takiego wpuszczają.... - zaczął oburzonym tonem chłopak.

- Była po prostu zdesperowana, ktoś zabił jej dziecko - wyszeptała.

Po chwili czując jak jej oddech się unormuję, wstała i bez słowa wyszła z klasy.


Dlaczego kobieta przyszła właśnie do nich? Kim była? I jak zginęła jej córka? Czemu to właśnie oni, mieli jej pomóc? Jej przyjaciele także nie znali odpowiedzi na te pytania. Z Itachi nie rozmawiała na ten temat, on uznał to za głupi żart, a ona nie chciała się z, nim znów kłócić. Ich stosunki wróciły do normalności i teraz na każdej lekcji, ktoś wychodził w połowie trzaskając drzwiami.

Sakura zaś zastanawiała się w duchu czy zamordowana dziewczynie nie chodziła do ich szkoły, ale nigdy nie słyszała o żadnym morderstwie. Kobieta była już stara, więc dziewczyna mogła zginąć już dawno temu. Dlaczego kobieta nie pójdzie na policję?

Pokręciła głową, by odgonić od siebie nieprzyjemnie myśli i skupiła się na czytanej książce. Jednak słowa kobiety powracały do niej niczym bumerang. Zirytowana zamknęła książkę i zaczęła przechadzać się po pokoju.

Dlaczego kobieta nie powiedziała, im niczego więcej? Kim była jej córka? Jak zginęła? Czy są na to jakieś dowody?

Nagle stanęła na środku pokoju. A, jeżeli to tylko żart pomyślała. Ale zaraz odrzuciła od siebie tę myśl. Coś mówiło jej, że nieznajoma nie kłamała.


Deszcz zmienił się w śnieg. Nastała zima, a co za tym idzie również święta Bożego Narodzenia. Sakura postanowiła wybrać się na zakupy w poszukiwaniu świątecznych prezentów dla rodziców i przyjaciół. Jednak nie mogła się skupić, w głowie ciągle miała tą dziwną sprawę. Na dodatek spotkała Neji'ego, chciała do nie go podejść, pogadać, ale ten szybko się odwrócił i odszedł. Nie zamierzała, zanim biec i go przepraszać. Sai i Gaara wybrali się razem, decydując się na męski wypad. Sumire i Renji'ego nigdzie nie znalazła. Była, więc zmuszona na samotne zakupy i ponure rozmyślania.

Szła spokojnym krokiem, chowając zmarznięte ręce do kieszeni płaszcza i rozglądając się po wystawach. Na wystawach królowały już świąteczne dekoracje, a to bałwanek, czy Św. Mikołaj, a to paczka prezentów w zielono-czerwonym kolorze. Sztuczny śnieg na szybach, które wyglądały jak skute lodem. Przechodnie mijali ją nie zwracając na nią uwagi. Pogrążeni we własnych myślach, zajęci swoimi własnymi wyścigami szczurów.

Wreszcie zmęczona kilkugodzinnym spacerem, stanęła przed jakimś odzieżowym sklepie. Jej uwagę od razu przykuła długa granatowa suknie, z brązowym paskiem w pasie. Uśmiechnęła się wyobrażając sobie w tym stroju czarnowłosą Hinatę. I nie zwlekając dłużej otworzyła drzwi i weszła do schludne, małego sklepiku. Wybrała sukienkę, wyłożyła resztę na ladę i pożegnała miłą staruszkę. Nadciągając kaptur na głowę wyszła ze sklepu i zaczęła odchodzić szybkim krokiem, gdy nagle zza jej pleców odezwał się męski głos:

- Prezent?

Zaskoczona gwałtownie odwróciła się omal nie wpadając na Itachiego. On także był opatulony pod samą szyję, a ręce miał w kieszeniach.

Zamrugała parę razy oczami, próbując pojąć sens słów chłopaka.

- Kupujesz prezenty? - powtórzył lekko zirytowanym tonem.

Czując jak na jej policzki wypływają rumieńce pokiwała głową.

- Dla Hinaty - oznajmiła ze śmiechem.

Odwzajemnił uśmiech i stanął obok niej.

- Mogę się przyłączyć? - spytał.

- Możesz - odpowiedziała krótko, ruszając przed siebie.

Dziwnie było tak iść z Itachim, rozmawiając cicho.

Zazwyczaj ciągle się sprzeczaliśmy, a teraz nagle… po prostu rozmawialiśmy?

- Twoja ulubiona piosenka? - zapytała dziewczyna.

Nie minęła sekunda, kiedy odpowiedział z pewnością w głosie.

– Armin van Buuren feat. Cindy Alma Beautiful Life.

Sakura przystanęła nagle i spojrzała nią nie go z zaskoczeniem. A po chwili jej usta wygięły się w szerokim uśmiechu. - Moja też.

Itachi pokręcił głową śmiejąc się cicho.

Znowu ruszyli chodnikiem, a temat do rozmów, im się nie wyczerpywał. Nagle jednak coś wpadło na nią z impetem. Zachwiała się niebezpiecznie i, gdyby nie silne męskie ramię, zapewne leżałyby już w zaspie.

- Co jest?....Naruto?! - krzyknęła całkowicie zaskoczona, oswobadzając się z uścisku Itachiego.

- Chodź! Musisz mi pomóc wybrać prezent dla Hinaty! - poprosił blondyn.

- No, ale - zaczęła nie pewnym tonem i odwróciła się w kierunku bruneta. Jednak jej wzrok natrafił jedynie na ceglaną ścianę. Wzruszając ramionami odwróciła się z powrotem do przyjaciela.

- No jasne, że ci pomogę - powiedziała starając się nadać swojemu głosowi entuzjazm, jaki powinna czuć i ukryć zawód jaki czuła.


Lubił spacery, lubił rozmawiać z kimś, kto miał do powiedzenia coś ciekawego.

Aż do teraz.

Zaciskając pięści patrzył jak różo włosa odchodzi razem z Naruto, śmiejąc się z czegoś głośno.

Poczuł coś czego nie czuł nigdy dotąd. Jakieś dziwne nieznanemu uczucie, które zachęcało do obicia twarzy blondynowi.

Żałował, że odszedł tak po prosu bez jakiegoś pożegnania i z trudem powstrzymywał się, aby nie spojrzeć za siebie. I oczywiście przegrał...

Cholera pomyślał, był wściekły. I to nie na Naruto, ale na siebie samego.

Bo poczuł, to czego nie czuł względem żadnej osoby.

Tylko przy niej.

Zazdrość. Był o nią zazdrosny. Niemożliwe?! A jednak...

Włożył ręce do kieszeni i szybkim krokiem ruszył. Zapomniał już prawie o tym uczuciu...

Kogo ty chcesz oszukać? Siebie?

Obserwatorzy

Yuki Boshi