piątek, 19 grudnia 2014

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

To dziwne, ale, kiedy pragniemy zatrzymać czas. Ten leci nieubłaganie, znikając nie wiadomo kiedy. Nawet nie zauważyła, kiedy Kakashi poinformował ją, że przygotowania do Konkursu zostały zakończone. Poinformował ją, że doskonale przygotowała się do rywalizacji. I teraz powinna odpocząć. 

Nadal czuła, że co raz bardziej oddala się od Hinaty. Nie rozmawiały już tak często , jak dawniej. Sakura tęskniła za tymi rozmowami i za swoją przyjaciółką. 

Był również Renji. 

Renji, który wciąż zerkał na nią i wcale się z tym nie krył. Który pojawiał się nagle w najmniej oczekiwanym momencie. Dziewczynie szczerze mówiąc wcale się to nie podobało. 

A wręcz przeciwnie. 

Owszem, nadal bardzo go lubiła. Jednak obawiała się, że chłopak etap przyjaźni ma już za sobą. A ona, tymczasem nie potrafiła ruszyć dalej. 

Czuła sie źle. Oszukiwała go. Powinna już dawno powiedzieć mu, że nic z tego nie będzie. Zamiast dawać mu złudną nadzieją. 

Coś dziwnego działo się również z Itachim. Był milczący, a jego skóra była chorobliwie blada. Kiedy się schylał lub coś podnosił na jego twarzy pojawiał się grymas bólu. Haruno nie pytała, co się stało. Wiedziała, że nie uzyska odpowiedzi. 

Dwa dni. Tyle zostało do wyjazdu do Polski. I teraz już nie tylko ona sama panikowała, cała szkoła żyła jedynie Konkursem. A oblegani kandydacie zaczęli chować się przed ciekawskimi ludźmi. 

W zamku byli również tacy, którym temat Konkursu był całkowicie obojętny, a mianowicie Naruto i Sai. Oboje żyli jedynie zbliżającym się meczem futbolowym i o niczym innym nie chcieli rozmawiać. 

Sakura prychnęła lekko pod nosem na myśl o tym szlachetnym sporcie i wyszła zza zakrętu. To co zobaczyła kilka metrów przed nią spowodowało, że stanęła jak wryta z mocno bijącym sercem. 

Nie miała żadnych wątpliwość. Czarnowłosą dziewczyną była jej przyjaciółka Hinata... 

Z kim spotykała się potajemnie Hyugga? Dlaczego nic jej nie powiedziała? I kim był owy chłopak, dlatego, którego okłamywała wszystkich? 

Uniosła głowę, by zobaczyć dwójkę zakochanych..., gdy wreszcie udało jej się zobaczyć twarz o bladym odcieniu i niebieskich oczach, okalaną długimi prostymi włosami....wciągnęła powietrze i z trudem powstrzymała się od krzyku. 

Deidara....O Boże, Hinata czemu właśnie on? 

...Przecież doskonale wiesz, jaką ma opinię... 

..., ile miał dziewczyn przed tobą... 

Powoli zaczęła iść w ich kierunki. W głowie huczało jej od różnych myśli, które powodowały narastający ból głowy. Musiała porozmawiać z Hinatą, chociaż spróbować. Wątpiła czy dziewczyna będzie chciała ją posłuchać. Ale bolało ją, że tak krótko ukrywała przed nimi prawdę. 

Westchnęła leciutko i zakładając ręce na piersiach oparła się o zimną ścianę obok. 

- Nie przeszkadzam? - spytała cicho. Spokojnym tonem, który nie pasował do jej nastroju. 

Para natychmiast oderwała się od siebie. Hinata zamrugała oczami, na jej policzkach zaczęły pojawiać się rumieńce. Jedynie Deidara stał nadal w tym samym miejscu nie patrząc w jej kierunku. 

Hinata zagryzła wargi i spuściła głowę. 

- Możesz zostawić nas same. Chcę porozmawiać z Hinatą - zwróciła się do blondyna. 

- O czym? - spytał cichym chłodnym głosem. 

Sakura prychnęła pod nosem. 

- Nie twój interes - odparła zimno. 

- Nie? A mi się wydaję, że, skoro dotyczy mojej dziewczyny to i dotyczy także mnie - syknął. 

- To ci się źle wydaję! - warknęła różowowłosa. 

Sakura opuściła ręce i popatrzyła prosto na przyjaciółkę. 

- Od jak dawna z, nim chodzisz? - spytała z wyrzutem. 

- Ja...my...nie chcieliśmy wam nic mówić. Bo wiedzieliśmy, że nie będzie zbyt zadowoleni...i...Ja na prawdę chciałam ci powiedzieć, ale bałam się twojej reakcji. Wiedziałam, że nie będziesz zadowolona. Deidara miał wiele dziewczyn, ale on naprawdę się zmienił - zapewniła ją gorliwie Hinata. Sakura z trudem powstrzymała się od histerycznego śmiechu. Wątpiła w cudowną odmianę chłopaka. 

- Zmienił? Hinata posłuchaj... 

- Nie! To ty mnie posłuchaj! Przez cały ten czas, który spędzałaś z Naruto lub z Saiem ja siedziałam sama! A, gdy mieliśmy chwilę dla siebie to pojawiała się ta blondynka lub jej kolega! 

Sakura zamrugała oczami. 

- Nie rozumiem. Możesz mi powiedzieć, o co ci tak naprawdę chodzi? - spytała. 

- Naprawdę się nie domyślasz...a pomyśl, z kim najczęściej przebywasz, rozmawiasz śmiejesz się. Bo na pewno nie ze mną, choć jestem przecież twoją przyjaciółką. 

- Mówisz o Sumire i Renjim? Przecież my tylko...gadamy. Hinata!...- Nagle urwała. A gorzka prawda spadła na nią niczym ciężki kamień. 

Zastąpiła ich...Boże...jak mogła...Uniosła głowę, mając na końcu języka przeprosiny. Ale Hinata pokręciła głową, w oczach miała łzy. 

Coś się popsuło. I to na zawsze pomyślała. 

- Mam dość. Dość tego wszystkiego i całej tej rozmowy. Ty nic nie rozumiesz, jak zwykle próbujesz wszystko odwrócić, aby wyszło na twoje... 

- Przeginasz Hinata - powiedziała ostrym tonem - A co było kilka dni temu? Czy nie pytałam cię co się stało? Nie możesz być na mnie zła tylko dlatego , że rozmawiam z innymi ludźmi! 

- Więc, po co tu jesteś. Idz lepiej do Sumire - stwierdziła krótko Hinata. 

Po chwili dziewczyna odwróciła się napięcie i odeszła szybkim krokiem. 

Sakura stała jak wmurowana. Nie pobiegła za nią. Nie krzyknęła. Nie wiedziała czemu, ale nie potrafiła. 

Próbowała wszystko poukładać sobie w głowie. Ułożyć, ale wszystko wymykało jej się z pod kontroli. Hinata miała rację. Ona ją po prostu zastąpiła. Zaczęła się zastanawiać co takiego chce Deidara. Nie wierzyła, że nagle się zakochał....była realistką. Może aż zbyt za bardzo, by dać wiarę słowom Hinaty o jego zmianie. 

*** 

Czytelnia była zapełniona po brzegi. Uczniowie czwartych klas przygotowywali się do próbnej matury z języka japońskiego. Nie tam na pewno nie znajdzie spokoju. W ich mieszkaniu zapewne byli Naruto i Sai, którzy wiedzieli już o jej kłótni z Hinatą. Nie miała ani sił ani chęci, im się tłumaczyć i słuchać ich rad. Itachi był gdzieś tam. I w sumie wątpiła czy, by jej pomógł. A co do Sumire i Renji to odpadali już na początku. 

Westchnęła ciężko. Po dłuższym zastanowieniu postanowiła pójść do archiwum i przeszukać je. Zwłaszcza osobliwy dziennik, który znaleźli. 

*** 

Archiwum wyglądało mroczniej i ponuro, gdy przebywała w, nim samo. Zadrżała lekko ze strachu i starała się ignorować zbyt głośne i szybkie bicie swojego serca. 

Zamknęła za sobą drzwi, starając się robić jak najmniej hałasu. Odwróciła się i zapaliła światło. To, że archiwum było otwarte było cudem. Pewnie woźny zapomniał je zamknąć. Biurko stało wciąż w tym samym miejscu, a obok niego porozrzucane papierzyska i dziennik. 

Usiadła na podłodze, opierając się plecami o biurko i wzięła do ręki mały, brązowy notes obity skórą. Z lekkim westchnięciem wpatrywała się przez chwilę w okładkę, zanim nie otworzyła i nie zaczęła przeszukiwać każdej strony po kolei. 

Miała nadzieję, że może coś przeoczyła. Jakiś zapisek, notkę...cokolwiek. 

Nagle instynktownie oderwała ostatnią kartkę od okładki z tyłu. Jej oczom ukazało się kilka małych kopert. Aż dziwne, że nie dało się ich wyczuć wcześniej. 

Z lekkim uśmiechem rozerwała pierwszą z nich. Na podłogę spadła kartką papieru, którą szybko podniosła. Miała właśnie ją przeczytać, gdy na korytarzu rozległ się dzwonek alarmowy. Pewnie znowu obywały się ćwiczenia. 

Przeklinając pod nosem, wrzuciła dziennik i koperty do biurka i wyszła z pomieszczenia. Kartkę zaś schowała w kieszeń jeansów. 


*** 

Wieczorem siedząc przy stole. Niespodziewanie przypomniała sobie o kartce, którą zabrała z archiwum. Odstawiając kubek z malinową herbatą, sięgnęła do kieszeni i wyjęła ją. 

Kartka wyglądała jakby została wyrwana ze zwykłego zeszytu. Zapisana była grubymi, krzywimy literami. Sakura lekko zmarszczyła nos. I z trudem odczytała następującą wiadomość 


Grafik: 

1. Pokazać Toushiro, kto tu tak naprawdę rządzi! 
2. Dać mu do zrozumienia, że się go nie boję! 
3. Nigdy więcej nie uciekać, tylko pierwsza go uderzyć... 
4. Powiedzieć prawdę o, nim. 
5. Wyjść z tego gówna, w którę wdępnełam.... 


Kim była autorka dziwnej treści? Dlaczego ten Toushiro jej groził? I kim w ogóle był? Jaka jest prawda i o o czym jest? 

Westchnęła i schowała kartkę z powrotem do kieszeni. Za dużo pytań jak na jeden dzień. Postanowiła przespać się z tym i jutro wszystko powiedzieć na spokojnie Itachiemu, może on będzie umiał to logicznie wyjaśnić.

czwartek, 11 grudnia 2014

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Biały puch osiadł na gałęziach wysokich brzóz, które stały po dwóch stronach wysokiego budynku z czerwonej cegły. Tego roku zima przyszła niespodziewanie szybko, przynosząc ze sobą lepiący się śnieg i mróz, który aż mroził w policzki. 

Nie przepadała za zimą o wiele lepiej czuła się gdy na zewnątrz panowała cieplejsza temperatura. Ciężko było jej znieść jak cały świat zapada w zimowy sen, jak na drzewach nie ma liści i nie słychać śpiewu ptaków. Po za tym nikt nie lubił przedzierać się przez wysokie warstwy śniegu, mocząc buty i nogawki spodni. 

Za kilka dni miał rozpocząć się grudzień. Nagle zdała sobie sprawę, że do konkursu zostało co raz mniej czasu. Perspektywa wyjazdu do Polski była pocieszająca, choć nie tak bardzo jakby wyjeżdżała, gdzieś gdzie byłoby ciepło. Im bliżej było konkursu tym bardziej się denerwowała, wątpilowości dopadały ją w najmniej oczekiwanym momencie. 

- Hinata - odezwała się nagle. Siedziały w stołówce jedząc kolację. - Nie dam rady. W życiu nie przejdę przez test z informatyki! Owszem praktykę mam w małym paluszku, ale co będzie jak dadzą mi coś co nie wiem?! Dlaczego ani razu Sunseko nie zrobiła mi jakiegoś testu? - zakryła dłonią twarz. 

Hinata spokojnie przełknęła kanapkę i lekko wzruszyła ramionami. 

- Daj spokój, nie masz się czym zamartwiać. Poradzisz sobie i tyle - powtórzyła po raz kolejny. 

- Ale...- zaczęła nie przekonana. 

Czarnowłosa spojrzała na nią z rozdrażnieniem. 

- Wiesz doskonale, że gdybyś nie była najlepsza to by cię nie wybrali. 

Wstały do stołu i ruszyły w kierunku wyjścia. 

- Hinata nie o to mi chodziło - powiedziała lekko zirytowana. - Mam wrażenie, że nauczyciele mnie olewają. Dostałam jakieś książki i to wszystko. Jak mam przygotować się do konkursu, sama? 

- Nie zaczynaj, błagam - poprosiła Hyugga. - Może nie mogę tak o wszystkim was uprzedzać, pomyślałaś o tym? To ma być w końcu konkurs, który sprawdza wasze umiejętności, a nie to co wyuczyliście się z nauczycielami. 

Zapadła cisza. Sakura zagryzła wargę. To co mowiła jej przyjaciółka miało sens, ale... 

- Po prostu boję się, że odpadnę jako pierwsza! 

Była trochę zła na Hinatę, że ta tak zignorowała jej obawy. Rozumiała, że dziewczyna ma na głowie własne problemy, ale czy wymagała za dużo? Choć trochę zainteresowania! 


Ku jej złości Sumire i Renji wcale nie byli lepsi. Nawet nie chcieli słyszeć o konkursie, a gdy tylko udało jej się sprowadzić rozmowę na ten temat szybko zmieniali temat. 

- ...uważam, że tak byłoby najlepiej... 

- Sakuro! Nie zaczynaj znowu gadać o konkursie! Będziemy się martwili, jak będą ogłaszali wyniki, ale nie teraz - krzyknęła dziewczyna. Siedzieli na dziedzińcu. Opatuleni w kurtki i czapki, chuchając w zamarznięte dłonie. 

- Zgadzam się - Renji skinął głową. Na jego czarnej czapce pojawiło sie co raz więcej płatków śniegu, które tworzyły dziwne wzory. - Daj sobie na luz. Bierz przykład z innych. Jakoś nie widziałem by inni biegali jak kurczaki, którym chce się obciąć głowę. 

- Bardzo śmieszne - zadrwiła. Chłopak wzruszył ramionami. - To będzie masakra! Już widzę te... 

- A idź ty! Renji zrób coś błagam! 

- Do usług. 

Nie przejmując się protestami Sakury, podniósł ją i jednym zdecydowanym ruchem rzucił na na zaspę. Parskając i kaszląc powoli wstała i spojrzała na śmiejących się przyjaciół z mordem w oczach w jej dłoniach pojawiła się kulka śniegu, która natychmiast wylądowała na twarzy blondynki. 


Po spacerze skierował się do mieszkania. Otworzyła drzwi do salonu, zrobiła jedynie kilka kroków, gdy coś uderzyło ją w lewe ramię zachwiała się niebezpiecznie, ale od upadku ochroniły ją czyjeś ręce, które zacisnęły się na jej talii. Czując jak się czerwienie podniosła wzrok. 
Przed nią stał Nej, był równie zmieszany co ona. Po chwili uśmiechną się nerwowo do niej. 

- Cześć Sakuro - odezwał się po chwili. 

- Hej - mruknęła i wyswobodziła się z jego uścisku. 

Czuła się niezręcznie, wpatrując się w szare tęczówki chłopaka. Oczy Neji przypominały jej burzowe niebo, lśniły w nich psotne iskierki. Takie same jak w oczach Hinaty. 

Neji włożył ręce do kieszeni i przełknął kilka razy ślinę zanim się odezwał. 

- No więc...jak tam ci idą korki...wytrzymujesz jakoś z Uchihą? - spytał. 

Sakura wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się w duchu. Taki właśnie był Neji, nigdy za nic nie przepraszał. Po prostu od razu zaczynał pierwszy rozmowę o niczym. Cieszyła się, że znów zaczynają normalnie rozmawiać. 

- Jakoś - mruknęła. - Choć czasem mam ochotę go walnąć. I nawzajem. 

Chłopak parsknął lekko nerwowym śmiechem. Dziewczyna szukała w głowie gorączkowo jakiś tematów do rozmów. W końcu po jakiś pięciu minutach absolutnej ciszy, spytała: 

- Jak treningi? - spytała będąc nadal lekko zakłopotana. 

- Och...dobrze. Tak jesteśmy w tym roku naprawdę nieźli. Nie mają z nami szans... 

Przerwał nagle i spojrzał zza coś co stało za plecami dziewczyny. Zaskoczona Sakura odwróciła się i zobaczyła uśmiechającego się w ich kierunku Sai'a. 

- Będziecie tak stali w progu? - spytał rozbawiony chłopak i poprowadził ich w stronę wygodnej czerwonej kanapy, która stała przed kominkiem. 

Nie minęło pół minuty, a cała trójka pogrążyła się w rozmowach, jak gdyby nigdy się nie pokłócili. Chłopcy z bólem zauważyli, że nie będzie jej na meczu ponieważ wtedy będzie już w Polsce. Ona oczywiście nie rozumiała ich zawodu, ale postanowiła tego nie mówić na głos. 
Wiedziała doskonale kto był z nią, gdy jeszcze nie pogodziła się z Nejim. Gdyby nie on, pewnie byłoby jej trudno. Dzięki nie mu jej uczucia do szatyna opadły i została jedynie przyjaźń. 

Renji. To on pocieszał ją i był z nią, gdy najbardziej tego potrzebowała. Po prostu był. I za to była mu wdzięczna. Jednak obawiała się, że Renji może chcieć od niej czegoś więcej, a ona nie potrafiłaby mu tego dać. Nie chciała też go oszukiwać. 


*** 

Z trudem stawiał kolejny krok w duchu cieszył się że korytarz jest pusty. Nie chciał by ktokolwiek widział jak cierpi. 

To było jego motto. Upaść i podnieść się. Nikomu nie żalić się. Nie rezygnować...Jednak kilka dni w domu potrafiły zniszczyć jego samokontrolę. Znów czuł się jak mały, głupi gówniarz. 

Pamiętał jak kilka lat wcześniej myjąc się i patrząc ze wstrętem na nową bliznę, po przypalonym papierosie obiecał sobie, że kiedyś zostanie policjantem i zrobi wszystko by wsadzić swojego ojca do więzienia. 

Teraz gdy za kilka miesięcy miał zacząć studia na wydziale kryminologii, był jeszcze bardziej zdecydowany i zdeterminowany. 

Zwłaszcza że w końcu coś się udało. 

Nadal nie rozumiał. Dlaczego świadomie tak się katował. Dlaczego gdy On podnosił ręką nic nie mówił? Nie protestował? Matka już tysiąc razy prosiła go by nie przejeżdżał do domu, że jakoś sobie poradzi. Ale on nie mógł zostawić je na pastwę tego mężczyzny. 

Postanowił iść do najbliższej łazienki i odświeżyć się. Otworzył drzwi, które nie wydały z siebie żadnego dźwięku i wszedł do środka. To co zobaczył wywołało u nie go szok, rozbawienie i coś czego do końca nie umiał zidentyfikować. 

Sakura Haruno. 

Sakura Haruno owinięta jedynie w zielony puchowy ręcznik, który sięgał jej do połowy ud. Z jej różowych włosów kapały kropelki wody, tworząc niewielką kałużę na kamiennych płytkach. Dziewczyna miała spuszczoną głowę i szukała czegoś w czarnej kosmetyczce. Stała kilka metrów od lustra więc jeszcze nie zauważyła jego obecności. 

Na twarzy Itachiego wystąpił ironiczny uśmieszek. 

Panna Haruno pewnie bardzo się zdziwi. 

Bez skrępowania powiódł wzrokiem po całym ciele Sakury. Była szczupła. Nie chuda, ani nie za gruba. Jej rozrzucone po plecach włosy były lśniące, długie i proste. Miała długie smukłe nogi. A całe ciało było brzoskwiniowe i otoczone milionami kropelek wody. Zadrżał nie wiedząc czy to z zimna czy z czegoś innego. 

Był zaskoczony, kiedy zdał sobie sprawę, że potrafiłby tak wstać w nieskończoność i patrzeć na nią. Po 
prostu patrzeć... 

Założył ręce i chrząknął cicho pod nosem. Dostatecznie jednak aby go usłyszała. 

Jej zachowanie było łatwe do przewidzenia. Sakura odwróciła się na pięcie i krzyknęła głosno. Jej ręka mimowolnie powędrowała w miejsce, gdzie miała związany ręcznik i zacisnęła się. 

Widząc jak na jej policzkach występują rumieńce, nie mógł się powstrzymać by nie uśmiechnąć się z wyższością. 

Przeczuwał co stanie się za chwilę. Dziewczyna otworzyła usta i...znów krzyknęła. 

- CO TY TU ROBISZ?! 

Stała przed nim ociekając wodą, z wściekłą miną i założonym rękoma. Jej grymas na twarz świadczył o tym, że była na niego wściekła. 

- Jak ty tu wszedłeś...przecież... - urwała nagle i zasłoniła ręką buzię. 

- Zakluczyłaś drzwi - dokończył za nią z ironią w głosie. 

Haruno otworzyła z oburzeniem usta. Po chwili zamknęła je i wciąż zarumieniona milczała. W końcu oderwała od nie go wzrok i wzięła do ręki zieloną koszulkę nocną i biały puchowy ręcznik. 

- Mógłbyś wyjść, chciałabym się ubrać - poprosiła i skrzywiła się lekko. 

Pokręcił głową i zaczął się cicho śmiać, widząc w jej oczach paniczny strach. 

- Wiesz jakoś nie bardzo mi się chce... 

Zirytowana podeszła do niego i wypchnęła go zza drzwi. Po czym z zagniewanym wyrazem twarzy zatrzasnęła mu drzwi pod nosem. 

- Dupek. 

Itachi stał nadal na korytarzu patrząc na proste drewniane drzwi. Wciąż miał przed oczami jej widok. 

Co się z nim dzieje? 

No nic. Musiał jakoś to przejść. Nie pokazywać nic po sobie. I poczekać aż ta uparta dziewucha zwolni łazienkę. 

Podszedł do ściany i oparł się o nią. 

Dlaczego gdy złapał go za ramię poczuł dziwny uścisk w żołądku. Coś czego nie czuł nigdy wcześniej. Musiał przyznać, że była ładna zwłaszcza , kiedy się denerwowała. Te błyski w zielonych tęczówkach, rumieńce na twarzy...naelektryzowane włosy. Usta zaciśnięte w wąską linię... 

Jakim cudem udało mu się zapamiętać aż tyle szczegółów? 

Parsknął śmiechem. Była zabawna, gdy się tak wkurzała. 

Nagle przed oczami stanął mu jej obraz owiniętej jedynie w ręcznik. Szybko jednak odgonił od siebie te myśl. Zanim znów nie poczuje czegoś do tej dziewczyny. 

Kilkanaście minut później drzwi łazienki znów się otworzyły i na korytarz weszła Sakura, owinięta szczelnie szlafrokiem z kosmetyczką w rękach. 

Nagle niespodziewanie pomyślał o tym jak dziewczyna ubierze się na bal maturalny? Będzie miała zieloną sukienkę, czy białą? W obu kolorach było jej do twarzy, a może nie będzie miała na sobie nic... 

Nie , nie. Czas zmienić tok myślenia. Jednak bez sukni wyglądałby... 

Cholera! Musi zmienić swoje myśli. I to natychmiast. 

Sakura uniosła głową i spojrzała na niego. Na jej policzkach nadal tkwiły dwa rumieńce. 

- Czemu nie było cię na lekcjach? - spytała cicho. 

Zasępił się. Nie chciał nikomu mówić o swoich wypadach zza miasto do matki. Ale... 

Westchnął cicho. Siebie nie umiał okłamać. Po prostu jej chciał to powiedzieć. Może nie wszystko, ale chociaż część z tego. 

- Byłem u swojej mamy. Nie czuję się zbyt dobrze. 

- Przykro mi - szepnęła. - Dobranoc. - I zaczęła odchodzić. Nie zatrzymał jej. Nawet nie pomyślał by to zrobić. Po prostu wszedł do łazienki. 

Podszedł do białej umywalki i oparł o nią dłonie. Uniósł głowę, by zobaczyć swoje odbicie w lustrze. 

Uśmiechnął się szeroko. 

W jego głowie wciąż tkwił obraz Haruno jedynie w ręczniku. 

A on nie mógł przestać się uśmiechać.

Obserwatorzy

Yuki Boshi