niedziela, 15 czerwca 2014

ROZDZIAŁ SIÓDMY


Dwa tygodnie po Halloween. W nocy przestało padać, a rankiem na dworze widać było wirujące płatki śniegu oraz biały puch, który przykrył cały świat. Uśmiechnęła się radośnie patrząc jak sąsiadka próbuje wyczyścił auto, narzekając co chwila. Dla niej śnieg był czymś wspaniałym.

Już dawno zapadła noc. Od kilku dni znów niebo robiło się co chwila szare, a z nieba delikatnie mżyło.

Jednak dzisiejszej nocy, z nieba nie spadła ani kropelka. Niewielki salonu, rozświetlony był przez ogień w kominku.

Ze zdziwieniem patrzyła jak Kakashi wchodzi do salonu i rozgląda się, jak, by kogoś szukał. Gdy ją zauważył, lekko skinął jej ręką na znak, że ma podejść. Wstała z fotela i podeszła do nie go.

- Słucham, proszę pana - zwróciła się do mężczyzny.

- Chciałem tylko panią poinformować, że została pani wybrana do konkursu.

Tysiące motyli zawirowało w jej żołądku, a usta same rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.

- Razem z gronem pedagogicznym ustanowiliśmy, że weźmiesz udział w dwóch konkursach z dziedziny
Informatyki oraz matematyka - kontynuował spokojnie.

Sakura spojrzała na nie go zdziwiona. Informatyka? Przecież ona była w pierwszej klasie, co będzie jak dadzą jej coś czego nie miała? Jej entuzjazm zdawał się maleć. I, choć nie bała się matematyki, to informatyka ją przerażała. Będzie musiała nadrobić zaległości i tyle. Nie może się jej nie udać! Nie, teraz , gdy dostała taką szansę.

- Na konkurs pojadą również troje nauczycieli ja, Pani Makishma oraz pani Kurenai. Cóż na koniec życzę ci powodzenia. Konkurs nie będzie polegał jedynie na odpowiadaniu na pytania. - Po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia.

Sakura usiadła na szerokim parapecie i przetwarzała w myślach słowa Kakashiego. Nie będą odpowiadać na pytania? Więc, na czym ma polegać ten konkurs?


Nazajutrz wstała dość wcześnie i opatulając się kocem zeszła na dół do salonu. Była dopiero piąta rano, więc zdziwiła się widząc siedzącego na kanapie Saia. Chłopak był już całkowicie ubrany w mundurek szkolny, a na stoliku obok nie go stała taca z kanapkami. Które zajadał oglądając jakiś program w telewizji.

Gdy przyjaciel ją dostrzegł w jego oczach ukazały się psotne błyski, a on sam uśmiechnął się szeroko.

- Jadłeś już śniadanie? - spytała również się do nie go uśmiechając.

- Cześć, Saki - rzekł i przeciągnął się. - Jeszcze nie.

Westchnęła cicho i z pewną obawą spojrzała na kalendarz. 13, co oznaczało, że w dni nie parzyste to kobiety robiły śniadanie, w parzyste mężczyźnie. Na szczęście oprócz bruneta nie było już nikogo więcej.

- Super - mruknęła i poczłapała do kuchni.

Przez chwilę stała na środku pomieszczenia, zastanawiając się co, by tu zrobić na śniadanie. Aż w końcu jej twarz rozświetlił promienny uśmiech, a ona sama ruszyła do roboty.

Włączyła radio i pogłośniła głośniki, tak, że kuchnie wypełnił głos Ede Sherana śpiewającego:

" I need you darling, come on set the tone
If you feel you’re falling, won’t you let me know
If you love me come on get involved
Feel it rushing through you from your head to toe "

Podśpiewując cicho pod nosem wrzuciła na patelnie posiekany czosnek i cebulę. W garnku gotowały się już kluski. Zmniejszyła ogień i wlała na patelnię śmietanę i trochę wody. Wyłączyła gaz i odcedziła kluski, po czym wrzuciła je do sosu. Kilka minut później położyła wszystko na dwóch talerzach i posypała na koniec startym serem.

Wrzuciła brudne naczynia do zmywarki i odwróciła się w stronę drzwi.

- Śniadanie! - zawołała i zaczęła jeść.

Kilka sekund później w drzwiach stanął Sai, a widząc parujący talerz na stole czym prędzej ruszył w jego kierunku, widzą to Sakura roześmiała się głośno i wstała, by odłożyć talerz.

Sakura miała właśnie wychodzić, gdy w drzwiach spotkała Hinatę. Jej przyjaciółka nie wyglądała zbyt dobrze, miała skołtunione włosy związane w niedbały kitek i cienie pod oczami. Co chwila też ziewała.

Oboje spojrzeli na nią z niepokojem. Hinata przywitała się cicho i nalała sobie do kubka kawy. Wyglądała jakby miała zaraz zasnąć na stojąco.

- Czy ty w ogóle spałaś? - zapytała ją Sakura.

Dopiero po kilku długich minutach Hinata przestała się wgapiać pustym wzrokiem w grafitowy blat i odpowiedziała Sakurze: - Do trzeciej w nocy szukałam w internecie czegoś o tym co mi powiedziałaś.
Sakura wytrzeszczyła oczy i poczuła jak coś zimnego opada jej na żołądek.

- I co dowiedziałaś się czegoś? - spytała z przejęciem.

Hinata dopiła resztki kawy i pokręciła głową ze smutnym uśmiechem.

- Czy któraś z was mogłaby mi powiedzieć, o co chodzi? - wtrącił zdumiony Sai, patrząc to na jedno to na drugą. Obie jednak pokręciły głowami, no co ten jęknął i udał obrażonego.

- A tak na marginesie to gratuluję dostania się na konkurs - wyszczerzyła się Hinata i usiadła obok Saia.

- Skąd o tym wiesz?

Hinata ziewnęła szeroko, zanim jej odpowiedziała.

- Naruto zbudził mnie o piątej rano, wygłaszając tą jakże wesołą nowiną, że oboje jedziecie do Polski.

- Naruto też jedzie, jakie będzie miał przedmioty? - zapytał Sai.

- Wf i chemie.

Nagle Hinata uśmiechnęła się cwanie i spojrzała na Sakurę z triumfującym uśmieszkiem.

- A wiesz, że Uchicha też jedzie?

Kiedy do różowłosej dotarł sens słów dziewczyny, zbladła gwałtownie i zacisnęła pieści. Nagle perspektywa wyjazdu nie wydawała się jej kusząca. Miała spędzić z, nim tydzień. Tydzień z Uchihą. Pewnie inne dziewczyny, zaczęłyby piszczeć i skakać z radości, ale ona miała ochotę iść i skoczyć z okna. Nie zniesie tych jego rad podszytych kpiną, przez cały czas ich korepetycji kłótnie między nimi wybuchały już pięć minut od zaczęcia. Co będzie w takim razie w Polsce?

Rzeźnia. Katastrofa. Koszmar.

Widząc minę swojej przyjaciółki Hinata zaczęła kaszleć, by zamaskować śmiech. Sakura zacisnęła usta i próbowała zignorować Hinatę, ale nie było to takie łatwe.

- Możesz mi powiedzieć, co cię tak śmieszy? - spytała w końcu z wyrzutem, zakładając ręce i patrząc ze złością na czarnowłosą.

Hinata jednak się tym nie przyjęła, jej spojrzenie pozostało nadal spokojne, a na ustach błąkał się wszystkowiedzący uśmieszek.

- Zastanawiam się tylko, kiedy oboje zmądrzejecie i dostrzeżecie, że was do siebie ciągnie - rzuciła.

Sakura przewróciła oczami i prychnęła pod nosem. Pff Ona i Uchiha, dobre sobie! Większej bzdury już dawno nie słyszała! Miała właśnie wygarnąć to przyjaciółce, gdy niespodziewanie za nią odezwał się spokojny męski głos.

- Cześć, Sakuro.

Zaskoczona obejrzała się szybko przez ramię i dostrzegła uśmiechniętą twarz Renji'ego. Jej usta również same wygięły się w delikatnym uśmiechu.

- Nie przeszkadzam wam? - spytał ją.

Pokręciła głową i gestem wskazała mu krzesło obok. Gdy zajął miejsce, ona lekko zeskoczyła ze swojego krzesła i postawiła czajnik na gazie. Z szafki wyjęła kubek, po czym odwróciła się do gościa.

- Kawy? Herbaty? - spytała uprzejmie.

- Kawy - odpowiedział, patrząc jak wsypuję do szklanki łyżeczkę fusów. Po chwili rozległ się gwizd czajnika. Sakura zalała kawę wrzątkiem i postawiła przed Renjim. Ten zalał ją stojącym na stole mlekiem.

- Wiesz nie minęła jeszcze dziesiąta a ja już dostałem minus dziesięć punktów od Kurenai - mruknął, popijając kawę.

- A co takiego zrobiłeś? - zapytała z ciekawością.

- Przypadkiem nadepnąłem na jakiegoś typka, która przepychał się na korytarzu. Biedak upadł na jakąś wazę, która się rozbiła. Cóż, ja tylko odskoczyłem i wpadłem na wściekłą Kurenai - zaczęła się śmiać, wyobrażając sobie całą sytuację.

- No wiesz co! Ja tu mogłem zginąć, zostać zamordowany, a ty się śmiejesz - z udawanym oburzeniem założył ręce i spojrzał na nią krytycznie.

- Och, ty mój biedaku - zaszczebiotała, fałszywym słodkim głosikiem.

Nie minęła chwila, a oni znów śmiali się radośnie. Przez chwilę zastanawiała się dlaczego czuję się z, nim tak naturalnie, niemal jak, gdyby znała go od zawsze. Sakura w końcu umilkła i opowiedziała o konkursie.

- Przeczuwałem, że się dostaniesz. Sumire i ja, też jedziemy. Ona ma chemię i fizykę. Ja dostałem Biologię i Angielski. A ty?

- Matematykę i Informatykę.

Renji uniósł zdziwiony brwi.

- Nie wiedziałem, że znasz się na Informatyce.

- Bo nie znam się, nawet nie wiem czemu mnie wybrali. Będę musiała wsiąść jakieś korki, czy coś - mruknęła lekko zawstydzona.

Spłonęłam rumieńcem, nie odpowiadając.

By przerwać lekko niezręczne ciszę, która zapadła spojrzała na zegarek na ręce i omal nie krzyknęła z przerażenie, gdy zdała sobie sprawę, że od pierwszej lekcji dzielą ją tylko dwie minuty. Krzycząc coś o lekcjach biegiem rzuciła się do sypialni i złapała torbę wypchaną książkami. Po czym nie rozglądając się za Renjim zaczęła biec do drzwi.

- Czekaj! - wysapał, doganiając ją, gdy właśnie wchodziła po schodkach prowadzących do ceglanego budynku szkoły.

- Chodź, jesteśmy już spóźnieni - ponagliła go niecierpliwym tonem. I pierwsza weszła do klasy matematycznej.

- Przepraszam za spóźnienie - odezwała się przepraszającym tonem i szybko zajęła miejsce z przodu klasy.

- No dobrze, proszę teraz abyście otworzyli swoje zeszyty na zadaniu domowym - mówiąc to nauczycielka, zaczęła przechadzać się po sali zaglądając do zeszytów nie pocieszonych uczniów.

Miała właśnie podejść do stolika Sakury, gdy nagle drzwi otworzyły się szeroko i stanął w nich Itachi Uchiha.

Sakura prychnęła cicho pod nosem i uparcie wpatrywała się w równania w swoim zeszycie.

- Siadaj Uchiha, obok Haruno i wyjmij zeszyt - warknęła nauczycielka.

- Oczywiście - odpowiedział uprzejmie Itachi.

Z trudem powstrzymała się od głośnego śmiechu. Choć sama do końca nie wiedziała dlaczego chce jej się tak śmiać.

Wbrew sobie podniosła wzrok i spojrzała na chłopaka. Jasne jeansy i granatowa koszula, nie zapięta do końca. Mogła go nie lubić, mógł ją denerwować. Ale musiała przyznać, że był przystojny. Bardzo przystojny. Nagle jego czarne tęczówki, spoczęły na jej o kolorze trawy. A ona poczuła, jak twarz jej pali się z zawstydzenia.

I nagle zaczęła sobie wyobrażać czy jego długie, wąskie dłonie są tak przyjemne w dotyku na jakie wyglądając? Czy te szerokie ramiona już kogoś tuliły? Czy chłodne wąskie wargi składały pocałunki?

Czując najprawdziwsze przerażenie, otrząsnęła się z rozmyślań i z uwagą zaczęła słuchać głosu nauczycielki.

Przez całą lekcję nie odważyła się na nie go więcej spojrzeć. Wiedziała już, się zgubiła. Pozwoliła pochłonąć się bez reszty. Przegrała. Już nigdy nie usunie go ze swoich wspomnień. A jej serce zawsze zabije mocniej na jego widok.

I, choć, chciała być na siebie wściekła. To jedyne co czuła to lekkie zdziwienie. Nie chciała analizować, tego wszystkiego. Bała się wyniku.



Eh, co mogę wam powiedzieć. Chyba, tylko i wyłącznie: Przepraszam. Rozdział pojawia się tak późno, jest dziwny, nie ciekawy i w ogóle nie umiem na nie go spojrzeć. No cóż jestem gotowa na krytykę. Następny nie wiem, kiedy się pojawi, ale mam nadzieję, że będzie lepszy niż ten. Nadal zapraszam was wszystkich tu:

http://bajka-zycia.blogspot.com/

Obserwatorzy

Yuki Boshi