środa, 24 września 2014

Porzucam...

Jak wskazuje tytuł. Jestem na jakiś czas zmuszona porzucić Perspektywę śmierci. Może tylko na tydzień, a może na miesiąc. Obiecuję wrócić jak tylko mój kryzys z twórczością tego bloga minie. Mam nadzieję, że poczekacie na mnie ;)
Do napisania ;)

piątek, 12 września 2014

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Nazajutrz o ósmej zaczynała się biologia. Sakura zdziwiona nie zauważyła Itachiego stojącego z innymi uczniami pod klasą. Lekcje zaczynały się już za kilka minut.

Związała włosy gumką i oparła się o zimną ścianę, patrząc w notatki w zeszycie.

Może poszedł do archiwum?

Na wspomnienie wczorajszej nocnej espady przenikały ją dreszcze strachu. Nigdy już więcej nie chciała wchodzić do tego pomieszczenia, domysły jakie pojawiały się w jej głowie po zobaczeniu krwi i stłuczonego okna. Wcale jej nie pocieszały.

Jeszcze nigdy w życiu nic nie przeraziło ją tak bardzo.

Nie chciała pakować się w nic niebezpiecznego.


W końcu zjawił się nauczyciel i uśmiechając się do uczniów wpuścił ich do sali. Sakura usiadła w ostatniej ławce i z lekką obawą spojrzała na szklane przedmioty stojące na blacie biurka. Zastanawiała się w myślach jakie doświadczenie będą dzisiaj wykonywać.

Kazumi stanął przed nimi i po sprawdzeniu listy obecności, odezwał się cicho.

- Dzisiaj chciałbym abyście przygotowali dla mnie doświadczenie, które nauczyliśmy się podczas poprzedniego roku. Praca jest samodzielna - dodał na koniec ostrzejszym tonem i usiadł za swoim biurkiem.

Westchnęła ciężko i otworzyła podręcznik na stronie, którą ją interesowała. Podwinęła swój czarny sweter i zaczęła czytać.

- Pst - usłyszał ciche syknięcie z lewej strony. Odwróciła się do Itachiego, patrząc z zaskoczeniem jak zabiera swoje rzeczy i przenosi się do niej.

- Co? - zapytała szeptem.

Chłopak stanął obok niej i nie patrząc na dziewczynę odezwał się o:

- Archiwum.

Przez chwilę zamarła, a potem lekko skinęła głową i napisała na kartce " Później " którą podsunęła Itachiemu.

Skiną głową i powrócili do robienia swoich doświadczeń, nie odzywając się już do siebie.


Zabrzmiał dzwonek a oni pośpiesznie pakując się opuścili klasę biologi. Wychodząc na korytarz nieświadomie szli w ramię w ramię. Ignorując ciekawskie spojrzenia reszty uczniów.

- Musimy porozmawiać. Teraz - dodał stanowczym tonem.

- Teraz nie mogę. Dzisiaj o dwudziestej w bibliotece, nikt jej nie zamyka - powiedziała dziewczyna.

- Haruno....

Nie czekając aż dokończy odwróciła się napięcie i zbiegła po schodach. Obejrzała się tylko raz, by zobaczyć jak chłopak kręci głową i podejmuje marsz. Na szczęście nie poszedł za nią.

Rozmowa poczeka, a ona musi sobie wszystko poukładać w głowie. Tylko jak ma to zrobić?


Ostatnią lekcją na jej planie był angielski. Weszła do przestronnej klasy i, zanim zdążyła podejść do swojego stolika, ktoś pociągnął ją za łokieć i siłą posadził z tyłu klasy.

Przeklęła w duchu i posłała brunetowi wściekłe spojrzenie.

- Porozmawiamy teraz - szepnął groźnie Itachi.

- A to niby czemu? - syknęła zakładając ręce.

Itachi nic nie odpowiedział, tylko zaczął wypakowywać podręcznik i zeszyt z plecaka. Po chwili, gdy nie doczekała się odpowiedzi również wyjęła potrzebne rzeczy.

- Nie chcę czekać. A po za tym na Angielskim znowu będziemy oglądać film, więc można pogadać.

Niechętnie musiała przyznać mu rację.

Blond włosy nauczyciel zaczął majstrować przy telewizorze, prosząc o pomoc kilku chłopaków. Wkrótce pogasły światła i ukazała się czołówka filmu.

- Proszę o ciszę - oznajmił miłym głosem i przesunął swoje krzesło, by nikomu nie zasłaniać.

Sakura kątem oka spojrzała na Uchihę.

- Musimy tam wrócić - szepnął. Gdy nauczyciel schował się za dziennikiem.

- Też tak myślę - odszepnęła. - Zastanawiam się nad tą krwią i rozbitym oknem.

- Jak myślisz czy te ślady to krew? I dlaczego nikt ich nie sprzątnął? Mogły tam być od dawna - mruknął.

Sakura dopiero po paru minutach odwróciła twarz od ekranu.

Itachi wpatrywał się w nią uważnie całkowicie ignorując film.

- Nie możemy o tym nikomu powiedzieć - szepnął poważnie. Sakura wzdrygnęła się lekko. Nie wiedząc czemu, ale to zdanie przeraziło ją. - Jeżeli komuś powiemy, to zrobi się niepotrzebne zamieszanie. A my nigdy nie dowiemy się co stało się z córką tej kobiety.

- Wiem, im mniej osób wie tym lepiej - przyznała niechętnie.

Itachi prychnął cicho pod nosem.

Sakura wzruszyła ramionami, ale nic nie powiedziała.

- Skąd u ciebie taka troska o innych? - spytał drwiąco.

- Nic o mnie nie wiesz, a próbujesz mnie właśnie oceniać. Moje pobudki nie powinny cię Uchiha obchdzić - rzekła wściekłym tonem.

Spojrzał na nią rozjuszonym wzrokiem. Sakura na złość mu uśmiechnęła się lekko do nie go. Itachi pokręcił głową i odwrócił się z powrotem.

- Kiedy tam pójdziemy? - szepnął nagle.

Zamrugała oczami, zdziwiona tak szybką zmianą tematu.

- Nie wiem, ale na pewno nie w tym tygodniu. Mam zajęcia do wieczora i muszę się przygotowywać na konkurs - odpowiedziała. - Najlepiej byłoby spotkać się w sobotę po obiedzie.

- Okej - zgodził niemrawo.

- Jak ci idą przygotowania do konkursu?

Była zaskoczona, że Itachi chciał podtrzymać z nią rozmowę. Spodziewała się, że po omówieniu sprawy z archiwum zakończą rozmowę.

By nie zauważył jej zdziwienia, szybko odpowiedziała.

- Nijako.

Zaczęli szeptem rozmawiać o Konkursie. Tym razem odbyło się bez kłótni. Co było dla niej nowością, po prostu spokojnie rozmawiać z Itachim, bez jakichkolwiek drwin.

Jednak musieli przerwać konwersację, bo do ich stolika podszedł zagniewany nauczyciel.

- Proszę żebyście nie rozmawiali - powiedział natarczywym szeptem. Nauczyciel spojrzał na nich jeszcze ostrzegawczo i odszedł do biurka.

Kilkanaście minut później usłyszeli dźwięk dzwonka na przerwę. Szybko spakowali swoje rzeczy i wyszli na korytarz. Na korytarzu przystanęła z boku, by poczekać na bruneta, gdy wyjawił się z klasy ruszyli razem korytarzem rozmawiając cicho ze sobą.

- Musimy sprawdzić, czy to jest na pewno krew...Ej słuchasz mnie w ogóle! - zirytowany przerwał i pomachał jej przed oczami. Sakura pokręciła głową i zagryzła wargi odwracając od nie go wzrok.

Nagle przystanęli przed schodami. Sakura spojrzała w górę, a potem smutnym wzrokiem na dół.

Naprawdę dzisiaj dobrze jej się rozmawiało z Itachim, nie chciała jeszcze się z, nim rozstawać.

- Część - mruknęła i postawiła pierwszy krok na schodach, jednak w tej samej chwili z za rago wyszedł wysoki chłopak - Renji? - zawołała zaskoczona.

Renji uśmiechnął się w jej stronę i podszedł do nich.

- Hej Sakura - przywitał się.

- Do zobaczenia - Itachi ruszył schodami w dół.

Cholera jasna! krzyknęła w myślach. Nie zostawiaj mnie !

- A temu co się stało? - zapytał zdziwiony.

Sakura wzruszyła ramionami, nie wiedząc co ma odpowiedzieć.

- Chyba nie zbyt cię lubi - udzieliła mu odpowiedzi po chwili.

- I vice versa - mruknął pod nosem Renji. - Przejdziemy się?

Kiwnęła głową bez większego entuzjazmu.


Po krótkim spacerze zmęczeni, postanowili usiąść na schodach przed, którymi Sakura wcześniej spotkała wcześniej z Renjim. Oparła się o zimną ścianę i z ciekawością popatrzyła. Po chwili chłopak zaczął opowiadać sam z siebie o swojej rodzinie.

- Mam starszego brata Sebastiana, ale między nami jest z dziesięć lat różnicy, więc jakoś rodzice traktowali mnie jako jedynaka. Co oczywiście w ogóle mi nie przeszkadzało - wyszczerzył do niej zęby. - Tata jest redaktorem w Gazecie codziennej, prowadzi rubrykę towarzyszką, a mama jest psychologiem.

Sakura uśmiechnęła się lekko i odgarnęła włosy zza ucho. Niespodziewanie Renji przesunął się bliżej nie i wyciągnął w jej kierunku rękę.

- Zostaw, tak jest ładniej. - I wyjął jej kosmyki zza ucho.

Zarumieniona lekko, odwróciła wzrok od chłopaka. Ten westchnął cicho.

- Lepiej już chodźmy, zamarznę tu zaraz - skrzywiła się lekko i wstała z zimnej podłogi.

Rozmawiając i uśmiechając się do siebie weszli po szerokich schodach na górę.

Uśmiech ten był sztuczny, nawet nie czuła, że jej wargi się wykrzywiają. Myślami była daleko stąd.

Renji wydał jej się być jakiś niepokojąco dziwny. Czuła się dziwnie przytłoczona i osaczona. Nie rozumiała czemu chłopak, którego dotąd lubiła wywołał w niej tak negatywne uczucia.

Czego się boisz, Haruno?

Bała się błędów i konsekwencji, jakie za sobą niosą. Bała się, że nie da się ich naprawić.

Obserwatorzy

Yuki Boshi