piątek, 19 grudnia 2014

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

To dziwne, ale, kiedy pragniemy zatrzymać czas. Ten leci nieubłaganie, znikając nie wiadomo kiedy. Nawet nie zauważyła, kiedy Kakashi poinformował ją, że przygotowania do Konkursu zostały zakończone. Poinformował ją, że doskonale przygotowała się do rywalizacji. I teraz powinna odpocząć. 

Nadal czuła, że co raz bardziej oddala się od Hinaty. Nie rozmawiały już tak często , jak dawniej. Sakura tęskniła za tymi rozmowami i za swoją przyjaciółką. 

Był również Renji. 

Renji, który wciąż zerkał na nią i wcale się z tym nie krył. Który pojawiał się nagle w najmniej oczekiwanym momencie. Dziewczynie szczerze mówiąc wcale się to nie podobało. 

A wręcz przeciwnie. 

Owszem, nadal bardzo go lubiła. Jednak obawiała się, że chłopak etap przyjaźni ma już za sobą. A ona, tymczasem nie potrafiła ruszyć dalej. 

Czuła sie źle. Oszukiwała go. Powinna już dawno powiedzieć mu, że nic z tego nie będzie. Zamiast dawać mu złudną nadzieją. 

Coś dziwnego działo się również z Itachim. Był milczący, a jego skóra była chorobliwie blada. Kiedy się schylał lub coś podnosił na jego twarzy pojawiał się grymas bólu. Haruno nie pytała, co się stało. Wiedziała, że nie uzyska odpowiedzi. 

Dwa dni. Tyle zostało do wyjazdu do Polski. I teraz już nie tylko ona sama panikowała, cała szkoła żyła jedynie Konkursem. A oblegani kandydacie zaczęli chować się przed ciekawskimi ludźmi. 

W zamku byli również tacy, którym temat Konkursu był całkowicie obojętny, a mianowicie Naruto i Sai. Oboje żyli jedynie zbliżającym się meczem futbolowym i o niczym innym nie chcieli rozmawiać. 

Sakura prychnęła lekko pod nosem na myśl o tym szlachetnym sporcie i wyszła zza zakrętu. To co zobaczyła kilka metrów przed nią spowodowało, że stanęła jak wryta z mocno bijącym sercem. 

Nie miała żadnych wątpliwość. Czarnowłosą dziewczyną była jej przyjaciółka Hinata... 

Z kim spotykała się potajemnie Hyugga? Dlaczego nic jej nie powiedziała? I kim był owy chłopak, dlatego, którego okłamywała wszystkich? 

Uniosła głowę, by zobaczyć dwójkę zakochanych..., gdy wreszcie udało jej się zobaczyć twarz o bladym odcieniu i niebieskich oczach, okalaną długimi prostymi włosami....wciągnęła powietrze i z trudem powstrzymała się od krzyku. 

Deidara....O Boże, Hinata czemu właśnie on? 

...Przecież doskonale wiesz, jaką ma opinię... 

..., ile miał dziewczyn przed tobą... 

Powoli zaczęła iść w ich kierunki. W głowie huczało jej od różnych myśli, które powodowały narastający ból głowy. Musiała porozmawiać z Hinatą, chociaż spróbować. Wątpiła czy dziewczyna będzie chciała ją posłuchać. Ale bolało ją, że tak krótko ukrywała przed nimi prawdę. 

Westchnęła leciutko i zakładając ręce na piersiach oparła się o zimną ścianę obok. 

- Nie przeszkadzam? - spytała cicho. Spokojnym tonem, który nie pasował do jej nastroju. 

Para natychmiast oderwała się od siebie. Hinata zamrugała oczami, na jej policzkach zaczęły pojawiać się rumieńce. Jedynie Deidara stał nadal w tym samym miejscu nie patrząc w jej kierunku. 

Hinata zagryzła wargi i spuściła głowę. 

- Możesz zostawić nas same. Chcę porozmawiać z Hinatą - zwróciła się do blondyna. 

- O czym? - spytał cichym chłodnym głosem. 

Sakura prychnęła pod nosem. 

- Nie twój interes - odparła zimno. 

- Nie? A mi się wydaję, że, skoro dotyczy mojej dziewczyny to i dotyczy także mnie - syknął. 

- To ci się źle wydaję! - warknęła różowowłosa. 

Sakura opuściła ręce i popatrzyła prosto na przyjaciółkę. 

- Od jak dawna z, nim chodzisz? - spytała z wyrzutem. 

- Ja...my...nie chcieliśmy wam nic mówić. Bo wiedzieliśmy, że nie będzie zbyt zadowoleni...i...Ja na prawdę chciałam ci powiedzieć, ale bałam się twojej reakcji. Wiedziałam, że nie będziesz zadowolona. Deidara miał wiele dziewczyn, ale on naprawdę się zmienił - zapewniła ją gorliwie Hinata. Sakura z trudem powstrzymała się od histerycznego śmiechu. Wątpiła w cudowną odmianę chłopaka. 

- Zmienił? Hinata posłuchaj... 

- Nie! To ty mnie posłuchaj! Przez cały ten czas, który spędzałaś z Naruto lub z Saiem ja siedziałam sama! A, gdy mieliśmy chwilę dla siebie to pojawiała się ta blondynka lub jej kolega! 

Sakura zamrugała oczami. 

- Nie rozumiem. Możesz mi powiedzieć, o co ci tak naprawdę chodzi? - spytała. 

- Naprawdę się nie domyślasz...a pomyśl, z kim najczęściej przebywasz, rozmawiasz śmiejesz się. Bo na pewno nie ze mną, choć jestem przecież twoją przyjaciółką. 

- Mówisz o Sumire i Renjim? Przecież my tylko...gadamy. Hinata!...- Nagle urwała. A gorzka prawda spadła na nią niczym ciężki kamień. 

Zastąpiła ich...Boże...jak mogła...Uniosła głowę, mając na końcu języka przeprosiny. Ale Hinata pokręciła głową, w oczach miała łzy. 

Coś się popsuło. I to na zawsze pomyślała. 

- Mam dość. Dość tego wszystkiego i całej tej rozmowy. Ty nic nie rozumiesz, jak zwykle próbujesz wszystko odwrócić, aby wyszło na twoje... 

- Przeginasz Hinata - powiedziała ostrym tonem - A co było kilka dni temu? Czy nie pytałam cię co się stało? Nie możesz być na mnie zła tylko dlatego , że rozmawiam z innymi ludźmi! 

- Więc, po co tu jesteś. Idz lepiej do Sumire - stwierdziła krótko Hinata. 

Po chwili dziewczyna odwróciła się napięcie i odeszła szybkim krokiem. 

Sakura stała jak wmurowana. Nie pobiegła za nią. Nie krzyknęła. Nie wiedziała czemu, ale nie potrafiła. 

Próbowała wszystko poukładać sobie w głowie. Ułożyć, ale wszystko wymykało jej się z pod kontroli. Hinata miała rację. Ona ją po prostu zastąpiła. Zaczęła się zastanawiać co takiego chce Deidara. Nie wierzyła, że nagle się zakochał....była realistką. Może aż zbyt za bardzo, by dać wiarę słowom Hinaty o jego zmianie. 

*** 

Czytelnia była zapełniona po brzegi. Uczniowie czwartych klas przygotowywali się do próbnej matury z języka japońskiego. Nie tam na pewno nie znajdzie spokoju. W ich mieszkaniu zapewne byli Naruto i Sai, którzy wiedzieli już o jej kłótni z Hinatą. Nie miała ani sił ani chęci, im się tłumaczyć i słuchać ich rad. Itachi był gdzieś tam. I w sumie wątpiła czy, by jej pomógł. A co do Sumire i Renji to odpadali już na początku. 

Westchnęła ciężko. Po dłuższym zastanowieniu postanowiła pójść do archiwum i przeszukać je. Zwłaszcza osobliwy dziennik, który znaleźli. 

*** 

Archiwum wyglądało mroczniej i ponuro, gdy przebywała w, nim samo. Zadrżała lekko ze strachu i starała się ignorować zbyt głośne i szybkie bicie swojego serca. 

Zamknęła za sobą drzwi, starając się robić jak najmniej hałasu. Odwróciła się i zapaliła światło. To, że archiwum było otwarte było cudem. Pewnie woźny zapomniał je zamknąć. Biurko stało wciąż w tym samym miejscu, a obok niego porozrzucane papierzyska i dziennik. 

Usiadła na podłodze, opierając się plecami o biurko i wzięła do ręki mały, brązowy notes obity skórą. Z lekkim westchnięciem wpatrywała się przez chwilę w okładkę, zanim nie otworzyła i nie zaczęła przeszukiwać każdej strony po kolei. 

Miała nadzieję, że może coś przeoczyła. Jakiś zapisek, notkę...cokolwiek. 

Nagle instynktownie oderwała ostatnią kartkę od okładki z tyłu. Jej oczom ukazało się kilka małych kopert. Aż dziwne, że nie dało się ich wyczuć wcześniej. 

Z lekkim uśmiechem rozerwała pierwszą z nich. Na podłogę spadła kartką papieru, którą szybko podniosła. Miała właśnie ją przeczytać, gdy na korytarzu rozległ się dzwonek alarmowy. Pewnie znowu obywały się ćwiczenia. 

Przeklinając pod nosem, wrzuciła dziennik i koperty do biurka i wyszła z pomieszczenia. Kartkę zaś schowała w kieszeń jeansów. 


*** 

Wieczorem siedząc przy stole. Niespodziewanie przypomniała sobie o kartce, którą zabrała z archiwum. Odstawiając kubek z malinową herbatą, sięgnęła do kieszeni i wyjęła ją. 

Kartka wyglądała jakby została wyrwana ze zwykłego zeszytu. Zapisana była grubymi, krzywimy literami. Sakura lekko zmarszczyła nos. I z trudem odczytała następującą wiadomość 


Grafik: 

1. Pokazać Toushiro, kto tu tak naprawdę rządzi! 
2. Dać mu do zrozumienia, że się go nie boję! 
3. Nigdy więcej nie uciekać, tylko pierwsza go uderzyć... 
4. Powiedzieć prawdę o, nim. 
5. Wyjść z tego gówna, w którę wdępnełam.... 


Kim była autorka dziwnej treści? Dlaczego ten Toushiro jej groził? I kim w ogóle był? Jaka jest prawda i o o czym jest? 

Westchnęła i schowała kartkę z powrotem do kieszeni. Za dużo pytań jak na jeden dzień. Postanowiła przespać się z tym i jutro wszystko powiedzieć na spokojnie Itachiemu, może on będzie umiał to logicznie wyjaśnić.

czwartek, 11 grudnia 2014

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Biały puch osiadł na gałęziach wysokich brzóz, które stały po dwóch stronach wysokiego budynku z czerwonej cegły. Tego roku zima przyszła niespodziewanie szybko, przynosząc ze sobą lepiący się śnieg i mróz, który aż mroził w policzki. 

Nie przepadała za zimą o wiele lepiej czuła się gdy na zewnątrz panowała cieplejsza temperatura. Ciężko było jej znieść jak cały świat zapada w zimowy sen, jak na drzewach nie ma liści i nie słychać śpiewu ptaków. Po za tym nikt nie lubił przedzierać się przez wysokie warstwy śniegu, mocząc buty i nogawki spodni. 

Za kilka dni miał rozpocząć się grudzień. Nagle zdała sobie sprawę, że do konkursu zostało co raz mniej czasu. Perspektywa wyjazdu do Polski była pocieszająca, choć nie tak bardzo jakby wyjeżdżała, gdzieś gdzie byłoby ciepło. Im bliżej było konkursu tym bardziej się denerwowała, wątpilowości dopadały ją w najmniej oczekiwanym momencie. 

- Hinata - odezwała się nagle. Siedziały w stołówce jedząc kolację. - Nie dam rady. W życiu nie przejdę przez test z informatyki! Owszem praktykę mam w małym paluszku, ale co będzie jak dadzą mi coś co nie wiem?! Dlaczego ani razu Sunseko nie zrobiła mi jakiegoś testu? - zakryła dłonią twarz. 

Hinata spokojnie przełknęła kanapkę i lekko wzruszyła ramionami. 

- Daj spokój, nie masz się czym zamartwiać. Poradzisz sobie i tyle - powtórzyła po raz kolejny. 

- Ale...- zaczęła nie przekonana. 

Czarnowłosa spojrzała na nią z rozdrażnieniem. 

- Wiesz doskonale, że gdybyś nie była najlepsza to by cię nie wybrali. 

Wstały do stołu i ruszyły w kierunku wyjścia. 

- Hinata nie o to mi chodziło - powiedziała lekko zirytowana. - Mam wrażenie, że nauczyciele mnie olewają. Dostałam jakieś książki i to wszystko. Jak mam przygotować się do konkursu, sama? 

- Nie zaczynaj, błagam - poprosiła Hyugga. - Może nie mogę tak o wszystkim was uprzedzać, pomyślałaś o tym? To ma być w końcu konkurs, który sprawdza wasze umiejętności, a nie to co wyuczyliście się z nauczycielami. 

Zapadła cisza. Sakura zagryzła wargę. To co mowiła jej przyjaciółka miało sens, ale... 

- Po prostu boję się, że odpadnę jako pierwsza! 

Była trochę zła na Hinatę, że ta tak zignorowała jej obawy. Rozumiała, że dziewczyna ma na głowie własne problemy, ale czy wymagała za dużo? Choć trochę zainteresowania! 


Ku jej złości Sumire i Renji wcale nie byli lepsi. Nawet nie chcieli słyszeć o konkursie, a gdy tylko udało jej się sprowadzić rozmowę na ten temat szybko zmieniali temat. 

- ...uważam, że tak byłoby najlepiej... 

- Sakuro! Nie zaczynaj znowu gadać o konkursie! Będziemy się martwili, jak będą ogłaszali wyniki, ale nie teraz - krzyknęła dziewczyna. Siedzieli na dziedzińcu. Opatuleni w kurtki i czapki, chuchając w zamarznięte dłonie. 

- Zgadzam się - Renji skinął głową. Na jego czarnej czapce pojawiło sie co raz więcej płatków śniegu, które tworzyły dziwne wzory. - Daj sobie na luz. Bierz przykład z innych. Jakoś nie widziałem by inni biegali jak kurczaki, którym chce się obciąć głowę. 

- Bardzo śmieszne - zadrwiła. Chłopak wzruszył ramionami. - To będzie masakra! Już widzę te... 

- A idź ty! Renji zrób coś błagam! 

- Do usług. 

Nie przejmując się protestami Sakury, podniósł ją i jednym zdecydowanym ruchem rzucił na na zaspę. Parskając i kaszląc powoli wstała i spojrzała na śmiejących się przyjaciół z mordem w oczach w jej dłoniach pojawiła się kulka śniegu, która natychmiast wylądowała na twarzy blondynki. 


Po spacerze skierował się do mieszkania. Otworzyła drzwi do salonu, zrobiła jedynie kilka kroków, gdy coś uderzyło ją w lewe ramię zachwiała się niebezpiecznie, ale od upadku ochroniły ją czyjeś ręce, które zacisnęły się na jej talii. Czując jak się czerwienie podniosła wzrok. 
Przed nią stał Nej, był równie zmieszany co ona. Po chwili uśmiechną się nerwowo do niej. 

- Cześć Sakuro - odezwał się po chwili. 

- Hej - mruknęła i wyswobodziła się z jego uścisku. 

Czuła się niezręcznie, wpatrując się w szare tęczówki chłopaka. Oczy Neji przypominały jej burzowe niebo, lśniły w nich psotne iskierki. Takie same jak w oczach Hinaty. 

Neji włożył ręce do kieszeni i przełknął kilka razy ślinę zanim się odezwał. 

- No więc...jak tam ci idą korki...wytrzymujesz jakoś z Uchihą? - spytał. 

Sakura wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się w duchu. Taki właśnie był Neji, nigdy za nic nie przepraszał. Po prostu od razu zaczynał pierwszy rozmowę o niczym. Cieszyła się, że znów zaczynają normalnie rozmawiać. 

- Jakoś - mruknęła. - Choć czasem mam ochotę go walnąć. I nawzajem. 

Chłopak parsknął lekko nerwowym śmiechem. Dziewczyna szukała w głowie gorączkowo jakiś tematów do rozmów. W końcu po jakiś pięciu minutach absolutnej ciszy, spytała: 

- Jak treningi? - spytała będąc nadal lekko zakłopotana. 

- Och...dobrze. Tak jesteśmy w tym roku naprawdę nieźli. Nie mają z nami szans... 

Przerwał nagle i spojrzał zza coś co stało za plecami dziewczyny. Zaskoczona Sakura odwróciła się i zobaczyła uśmiechającego się w ich kierunku Sai'a. 

- Będziecie tak stali w progu? - spytał rozbawiony chłopak i poprowadził ich w stronę wygodnej czerwonej kanapy, która stała przed kominkiem. 

Nie minęło pół minuty, a cała trójka pogrążyła się w rozmowach, jak gdyby nigdy się nie pokłócili. Chłopcy z bólem zauważyli, że nie będzie jej na meczu ponieważ wtedy będzie już w Polsce. Ona oczywiście nie rozumiała ich zawodu, ale postanowiła tego nie mówić na głos. 
Wiedziała doskonale kto był z nią, gdy jeszcze nie pogodziła się z Nejim. Gdyby nie on, pewnie byłoby jej trudno. Dzięki nie mu jej uczucia do szatyna opadły i została jedynie przyjaźń. 

Renji. To on pocieszał ją i był z nią, gdy najbardziej tego potrzebowała. Po prostu był. I za to była mu wdzięczna. Jednak obawiała się, że Renji może chcieć od niej czegoś więcej, a ona nie potrafiłaby mu tego dać. Nie chciała też go oszukiwać. 


*** 

Z trudem stawiał kolejny krok w duchu cieszył się że korytarz jest pusty. Nie chciał by ktokolwiek widział jak cierpi. 

To było jego motto. Upaść i podnieść się. Nikomu nie żalić się. Nie rezygnować...Jednak kilka dni w domu potrafiły zniszczyć jego samokontrolę. Znów czuł się jak mały, głupi gówniarz. 

Pamiętał jak kilka lat wcześniej myjąc się i patrząc ze wstrętem na nową bliznę, po przypalonym papierosie obiecał sobie, że kiedyś zostanie policjantem i zrobi wszystko by wsadzić swojego ojca do więzienia. 

Teraz gdy za kilka miesięcy miał zacząć studia na wydziale kryminologii, był jeszcze bardziej zdecydowany i zdeterminowany. 

Zwłaszcza że w końcu coś się udało. 

Nadal nie rozumiał. Dlaczego świadomie tak się katował. Dlaczego gdy On podnosił ręką nic nie mówił? Nie protestował? Matka już tysiąc razy prosiła go by nie przejeżdżał do domu, że jakoś sobie poradzi. Ale on nie mógł zostawić je na pastwę tego mężczyzny. 

Postanowił iść do najbliższej łazienki i odświeżyć się. Otworzył drzwi, które nie wydały z siebie żadnego dźwięku i wszedł do środka. To co zobaczył wywołało u nie go szok, rozbawienie i coś czego do końca nie umiał zidentyfikować. 

Sakura Haruno. 

Sakura Haruno owinięta jedynie w zielony puchowy ręcznik, który sięgał jej do połowy ud. Z jej różowych włosów kapały kropelki wody, tworząc niewielką kałużę na kamiennych płytkach. Dziewczyna miała spuszczoną głowę i szukała czegoś w czarnej kosmetyczce. Stała kilka metrów od lustra więc jeszcze nie zauważyła jego obecności. 

Na twarzy Itachiego wystąpił ironiczny uśmieszek. 

Panna Haruno pewnie bardzo się zdziwi. 

Bez skrępowania powiódł wzrokiem po całym ciele Sakury. Była szczupła. Nie chuda, ani nie za gruba. Jej rozrzucone po plecach włosy były lśniące, długie i proste. Miała długie smukłe nogi. A całe ciało było brzoskwiniowe i otoczone milionami kropelek wody. Zadrżał nie wiedząc czy to z zimna czy z czegoś innego. 

Był zaskoczony, kiedy zdał sobie sprawę, że potrafiłby tak wstać w nieskończoność i patrzeć na nią. Po 
prostu patrzeć... 

Założył ręce i chrząknął cicho pod nosem. Dostatecznie jednak aby go usłyszała. 

Jej zachowanie było łatwe do przewidzenia. Sakura odwróciła się na pięcie i krzyknęła głosno. Jej ręka mimowolnie powędrowała w miejsce, gdzie miała związany ręcznik i zacisnęła się. 

Widząc jak na jej policzkach występują rumieńce, nie mógł się powstrzymać by nie uśmiechnąć się z wyższością. 

Przeczuwał co stanie się za chwilę. Dziewczyna otworzyła usta i...znów krzyknęła. 

- CO TY TU ROBISZ?! 

Stała przed nim ociekając wodą, z wściekłą miną i założonym rękoma. Jej grymas na twarz świadczył o tym, że była na niego wściekła. 

- Jak ty tu wszedłeś...przecież... - urwała nagle i zasłoniła ręką buzię. 

- Zakluczyłaś drzwi - dokończył za nią z ironią w głosie. 

Haruno otworzyła z oburzeniem usta. Po chwili zamknęła je i wciąż zarumieniona milczała. W końcu oderwała od nie go wzrok i wzięła do ręki zieloną koszulkę nocną i biały puchowy ręcznik. 

- Mógłbyś wyjść, chciałabym się ubrać - poprosiła i skrzywiła się lekko. 

Pokręcił głową i zaczął się cicho śmiać, widząc w jej oczach paniczny strach. 

- Wiesz jakoś nie bardzo mi się chce... 

Zirytowana podeszła do niego i wypchnęła go zza drzwi. Po czym z zagniewanym wyrazem twarzy zatrzasnęła mu drzwi pod nosem. 

- Dupek. 

Itachi stał nadal na korytarzu patrząc na proste drewniane drzwi. Wciąż miał przed oczami jej widok. 

Co się z nim dzieje? 

No nic. Musiał jakoś to przejść. Nie pokazywać nic po sobie. I poczekać aż ta uparta dziewucha zwolni łazienkę. 

Podszedł do ściany i oparł się o nią. 

Dlaczego gdy złapał go za ramię poczuł dziwny uścisk w żołądku. Coś czego nie czuł nigdy wcześniej. Musiał przyznać, że była ładna zwłaszcza , kiedy się denerwowała. Te błyski w zielonych tęczówkach, rumieńce na twarzy...naelektryzowane włosy. Usta zaciśnięte w wąską linię... 

Jakim cudem udało mu się zapamiętać aż tyle szczegółów? 

Parsknął śmiechem. Była zabawna, gdy się tak wkurzała. 

Nagle przed oczami stanął mu jej obraz owiniętej jedynie w ręcznik. Szybko jednak odgonił od siebie te myśl. Zanim znów nie poczuje czegoś do tej dziewczyny. 

Kilkanaście minut później drzwi łazienki znów się otworzyły i na korytarz weszła Sakura, owinięta szczelnie szlafrokiem z kosmetyczką w rękach. 

Nagle niespodziewanie pomyślał o tym jak dziewczyna ubierze się na bal maturalny? Będzie miała zieloną sukienkę, czy białą? W obu kolorach było jej do twarzy, a może nie będzie miała na sobie nic... 

Nie , nie. Czas zmienić tok myślenia. Jednak bez sukni wyglądałby... 

Cholera! Musi zmienić swoje myśli. I to natychmiast. 

Sakura uniosła głową i spojrzała na niego. Na jej policzkach nadal tkwiły dwa rumieńce. 

- Czemu nie było cię na lekcjach? - spytała cicho. 

Zasępił się. Nie chciał nikomu mówić o swoich wypadach zza miasto do matki. Ale... 

Westchnął cicho. Siebie nie umiał okłamać. Po prostu jej chciał to powiedzieć. Może nie wszystko, ale chociaż część z tego. 

- Byłem u swojej mamy. Nie czuję się zbyt dobrze. 

- Przykro mi - szepnęła. - Dobranoc. - I zaczęła odchodzić. Nie zatrzymał jej. Nawet nie pomyślał by to zrobić. Po prostu wszedł do łazienki. 

Podszedł do białej umywalki i oparł o nią dłonie. Uniósł głowę, by zobaczyć swoje odbicie w lustrze. 

Uśmiechnął się szeroko. 

W jego głowie wciąż tkwił obraz Haruno jedynie w ręczniku. 

A on nie mógł przestać się uśmiechać.

sobota, 22 listopada 2014

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Martwiła się o swoją przyjaciółkę. I to, co raz bardziej.

Jej zachowanie strasznie martwiło Sakurę. Po rozmowie z Sumire, która jedynie chciała obgadać swoje nowe ciuchy zapytana co chciała wcześniej jej powiedzieć odparła jedynie, że to nic takiego.

Jak dla Sakury to było kłamstwo szyte gruby nićmi. Jak na kogoś, kto był w takim stanie jak Hinata nie mogła to być drobnostka.

Po za tym Hyugga zaczęła co raz częściej znikać z ich wspólnego mieszkania i to przeważnie późnym wieczorem, a wracała kilka minut przed pierwszą w nocy. Haruno bała się, że czarnowłosa wpakowała się w jakieś kłopoty. Przed oczami stanął jej obraz Hinaty w jakieś spelunie ćpającej. Cokolwiek działo się z jej przyjaciółką musiała jej pomóc. Tylko jak? Skoro Hinata najwyraźniej ją unikała?

Była też dziwnie milcząca i nie wdawała się w rozmowy. Zapytana o coś odpowiadała lakonicznie i krótko. Czasem zażartowała z czegoś, ale robiła to bez przekonania. Kojarzyła się różowłosej z umierającą roślinką.

A może kogoś poznała? Kogoś nieodpowiedniego? pomyślała nagle. Ale szybko odgoniła od siebie te myśli. Hinata nie widziała świata po za Naruto, a on z pewnością nie był złym towarzystwem.


Było poniedziałkowe popołudnie tuż po lekcjach, gdy zamyślona kierowała się w stronę klasy, gdzie miały się odbyć jej korepetycje. Zdała sobie sprawę, że nie rozmawiał z Itachim już ponad tydzień, czyli od momentu znalezienia tajemniczych mieczy i dziennika. Dziewczyna zastanawiała się czy nie iść jeszcze raz do archiwum.

Westchnęła lekko i nacisnęła klamkę.

Po jakimś czasie wspólnej nauki. Itachi zaproponował chwilę przerwy wyjął z torby puszkę z colą i zaczął pić.

- Akuma - odezwał się nagle wyrywając ją z transu.

Zaskoczona oderwała wzrok od czytanej książki.

- Co? - spytała lekko nieprzytomnie, na co chłopak prychnął pod nosem.

- Akuma to demon, tak? Ale też nazwisko tej kobiety. Myślisz, że to ona jest zabitą córką tej kobiety? - Itachi powiedział na głos to o czym Sakura myślała, odkąd znaleźli dziennik.

- Kto wie - wzruszyła ramionami.

- A, jeżeli to nazwisko tej dziewczyny. Jeżeli się komuś naraził i ten ktoś...- myślał głośno Itachi.

- Tylko dlaczego znaleźliśmy ten dziennik w archiwum, gdzie go wcześniej nie było? I co z tymi mieczami? - spytała go.

Pokręcił głową.

- Pojęcia nie mam. Chociaż...

- Chociaż co? - przerwała mu.

- Mogłabyś mi nie przerywa, co? - spytał z gniewnym wyrazem twarzy.

Prychęła pod nosem.

- Przepraszam, a teraz mów.

Itachi otworzył drzwi na korytarz i wyszli razem.

- Pomyślałem, że...


Zamiast uczyć się na kolejny test z języka niemieckiego razem z brunetem wdali się w rozmowę. Sakura siedziała na ławce machając w powietrzu nogami zaś Itachi zajął miejsce za nauczycielskim biurkiem, opierając nogi o kant biurka.

- Coś mi się zdaję, że jutro znów dostaniesz, ledwo trójkę panno niezbyt wybitna - powiedział nagle.

Zagryzła wargi, patrząc na nie go ze wściekłością. Czy on zawsze musiał ją denerwować?

- No cóż jak mam tak kiepskiego nauczyciela, to, co się dziwić - zironizowała dziewczyna.

Nagle Itachi wstał i zbliżył się do niej tak, że prawie stykali się nosami. Znów poczuła strach, gdy patrzyła w jego czarne tęczówki. Przez chwilę wpatrywał się w nią hardo, jakby chciał zmusić ją aby się cofnęła. Sakura zacisnęła pięści i w duchu przyrzekła sobie, że nie będzie sie cofać.

- Ale to ja jestem twoim nauczycielem, a nie ty moim. Więc wniosek, kto jest lepszy jest chyba dla ciebie oczywisty, prawda? - zadrwił cicho. Poczuła jak przechodzi ją zimny dreszcz.

- Ależ oczywiście - wysyczała.

Itachi włożył ręce do kieszeni spodni i z powrotem usiadł na swoim miejscu.

- Przeczytaj kilka razy stronę 22. Może coś zapamiętasz - odezwał się zimnym głosem.

Skrzywiła się w duchu. Gdy tylko było między nimi lepiej coś zawsze musiało się popsuć.


Tydzień później, gdy próbowała powtórzyć materiał na kartkówkę z języka polskiego Sumire wbrew jej protestom wyciągnęła ją na korytarz, gdzie rozłożyła kartę i próbowała nauczać złą Sakurę gry w pokera. Różowłosa najchętniej ukryłaby się w cichej bibliotece i uczyła.

Czuła się głupio siedząc na środku korytarza, gdzie przewijało się tylu uczniów.

- Sumire, może moglibyśmy pójść do biblioteki? Zamiast grać na środku korytarza? - spróbowała znowu przekonać dziewczynę.

Sumire nie unosząc głowy mruknęła jedynie, by jej nie przeszkadzać. Sakura westchnęła ciężko.

Pół godziny później Sumire śmiała się z wygranej. Po wielu narzekaniach Sakury dziewczyna pochowała karty

Po jakimś czasie ruszyły korytarzem na spacer. Przez chwilę rozmawiali o jej przyjaźni z Naruto i Hinatą. Gdy ten temat się wyczerpał. Sakura spytała Sumire o konkurs. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

- Jednak najbardziej zastanawiam się, kto ma jechać z Wf. Bo miał jechać Renji, ale w ostatniej chwili zmienili mu przedmioty.

- WF? Jakoś nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek zdawał teoretycznie z WF-u. To w ogóle możliwe?

Sumire wzruszyła ramionami.

- Pewnie, podaje się wymiary boiska. Ilu musi być graczy. Co, to jest spalony. I takie tam - powiedziała śmiejąc się cicho. Po chwili kontynuowała, a na jej twarzy pojawił się dziwny trudny do zidentyfikowania cień. - Słyszałam, że kiedyś były osobne konkursy dla klas straży granicznej i policji. No wiesz, naboje, broń, maski gazowe. Broń laserowa z tłumikiem...Szkoda, że już tego nie ma. - Widząc zdumioną minę Haruno, blondynka roześmiała się głośno.

- Nie , nie myśl, że chcę kogoś zamordować - pokręciła głową. - Chociaż czasem mam taką ochotę, ale pewnie nigdy bym się na to nie zdobyła.

- Po prostu zaskoczyłaś mnie. Skąd o tym wiesz? - spytała Sakura.

Dziewczyna zaśmiała się cicho pod nosem. Sakura czuła się trochę niezręcznie.

- Mój tata jest wojskowym. A jednym z jurorów, był jego kolega z wojska - wytłumaczyła.


Jak często można się kłócić? W dodatku z jedną i tą samą osobą.

Z nią kłócił się niemal codziennie. Na niemieckim, gdy siedzieli w jednej ławce.

- Chyba żartujesz?!

- Nie , nie żartuję!

- Śmieszny jesteś! W ogóle, co to za głupia hipoteza?

- Sama jesteś śmieszna. I co się tak nadymasz?

- UCHIHA!


Na korytarzu...

- Czy ty nie umiesz chodzić, bez wywracania się?

- Sam na mnie wpadłeś?!

- Tak sobie wmawiaj. Po prostu nie chcesz przyznać, że nie jesteś niezdarna.

- Kaleki idiota!

- Wariatka z krzywymi nogami!


Pod czas posiłków w stołówce...

- Czy ty właśnie wypiłaś moją kawę?

- Już nie twoją. Przywłaszczyłam ją sobie?

- Niby jakim prawem, co?

- Japońskim.

- Aleś ty mądra.

- Chciałabym powiedzieć to samo o tobie, ale mama mnie uczyła, że nie wolno kłamać.

- Ha...agmff!

- Coś mówiłeś?

- Musiałaś mnie zatkać kanapką?!

– Musiałam.

- Dlaczego?

- Bo lubię robić z ciebie idiotę...

- HARUNO!

niedziela, 19 października 2014

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Z początkiem miesiąca na dworze robiło się co raz zimniej. Z nieba już nie prószył śnieg, ale wiał lodowaty wicher. Nad Tokio niebo zrobiło się szarawe i w każdej chwili mógł lunać deszcz wraz z piorunami i burzą. 

Jednak mimo pogody, która na to skazywała. Z nieba nie spadła ani kropelka. 

Jak przypuszczała wcześniej, nie miała okazji, by ponownie wybrać się do Archiwum. Zbliżał się koniec semestru i nauczyciele na wyścigi zadawali prace domowe. Musiała, więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać na sobotę 

Między nią a Itachim, atmosfera bardzo się ociepliła. Ich kłótnie wybuchały teraz rzadziej i szybko się kończyły. Ale, mimo to, żadne z nich nie potrafiło się przyznać do błędu. Potrafili również rozmawiać szczerze. I Sakura wyczekiwała tych rozmów z niecierpliwością. 

Ich rozmowy schodziły często na temat Konkursu, ulubionych zespołów, książek, jak widzą świat. Powoli widziała w, nim kogoś więcej. 

W sobotę po śniadaniu natychmiast udała się do biblioteki. Chcąc skończyć pracę domową z historii, na temat życiorysu Adolfa Hitlera. Usiadła w ostatnim stoliku pod oknem i zaczęła wyjmować z torby zeszyt książkę i długopis. Miała już wstać i zacząć szukać między regałami jakieś książki o Hitlerze, gdy przy jej stoliku nagle usiadł Naruto. 

Ucieszyła się widząc znajomego blondyna, bo nie rozmawiała z, nim już od kilku dni. Zbyt zajęta zbliżającym się konkursem. Jednak jej uśmiech znikł od razu, gdy zauważyła jego smutną minę. 

- Co się dzieje? - spytała z niepokojem. 

- Neji jest zły - rzekł cicho z grymasem na twarzy. 

Westchnęła cicho i otworzyła podręcznik na stronie o drugiej wojnie światowej. 

- O co tym razem? - spytała kąśliwie, nie odrywając wzroku od tekstu. 

Blondyn również westchnął, zanim jej odpowiedział. 

- Nie podoba mu się, że tyle czasu spędzasz z Itachim... 

- Ja mam z, nim korepetycje! - przerwała mu wściekłym tonem. - A po za tym to nie jest jego sprawa, z kim rozmawiam! 

Naruto wzruszył ramionami. 

- Jest coś jeszcze - zaczął nie pewnym tonem. - Wydaje mi się, że on jest zazdrosny o Itachiego. 

Sakura prychnęła cicho pod nosem. 

- To jego problem nie mój - odpowiedziała buntowniczo, na co Uzumaki pokręcił głową. 

Oboje zamilkli, a Sakura znów pochyliła głowę nad podręcznikiem do historii. 


Dwie godziny później, czując jak jej brzuch się buntuję. Razem z Naruto usiadła w szkolnej stołówce i rozmawiając o Konkursie, nałożyła sobie pieczonych ziemniaczków i schabowego. Kilka chwil później przysiadła się do nich Hinata, która zdawała się bacznie patrzeć na różowłosą. 

W końcu Sakura nie wytrzymała i z hukiem odstawiła kubek. 

- Może mi wreszcie powiesz, o co ci chodzi? - spytała przyjaciółki, patrząc na nią wyczekująco. 

- Nic, po prostu zastanawiam się, kiedy przegrasz z losem i tyle. 

Sakura zaczęła kaszleć, a szklanka z wodą robiła się na zielonkawych płytkach. W końcu podniosła załzawiony wzrok na Hinatę. 

- O co ci chodzi? - wycharczała z wściekłą miną. Hinata wzruszyła jedynie ramionami i lekko się uśmiechnęła. 

- O nic - powtórzyła śpiewnym tonem. - Po prostu jestem ciekawa. 

- Niby o o co? - zapytała, czując nieznośne pieczenie w gardle. 

Zdawała sobie sprawę, o czym mówi jej przyjaciółka, ale, dopóki nie zostało to powiedziane na głos, do póty mogła udawać, że nic się nie zmieniło. Miała jednak ogromną nadzieję, że tym razem się pomyliła i czarnowłose chodzi o coś zupełnie innego. 

Dziewczyna pokręciła z politowaniem głową. 

- Mówię o Itachim Uchiha, który powoli staję się dla ciebie kimś więcej niż tylko problematycznym korepetytorem - odpowiedziała spokojnie. 

- Nie prawda! Nadal uważam go za dupka - zaprzeczyła gwałtownie. 

- Ależ oczywiście. - W głosie Hyuugi doskonale można było wyczuć sarkazm. 

- No przecież ci mówię! - upierała się Sakura, czując jak jej policzki pokrywa ceglasty rumieniec. 

- Co takiego ci się w, nim podoba? Przecież niedawno nie mogłaś na nie go patrzeć, a teraz...? - zapytała, wbijając w nią zaniepokojony wzrok. 

- Jego oczy - szepnęła z rezygnacją. 

Hinata zrobiła zaskoczoną minę: - I tyle? Podobają ci się jego oczy? 

Kiwnęła głową nie będąc w stanie nic powiedzieć. Nie chciała się tłumaczyć ze swoich uczuć przyjaciółce. Nie była jeszcze na to gotowa. Opowiadanie o Itachim Uchiha było dla niej zbyt trudne. 

Spuściła wzrok czując dziwne ciepło w okolicy klatki piersiowej, gdy przed jej oczami stanęła twarz Itachiego. 

- O cholera. Ty już przegrałaś. I nie ma szansy abyś się z tego wyrwała - dobiegł ją zaskoczony głos Hinaty. 

Wcale nie! zaprzeczyła stanowczo w myślach. 

A jeśli?, jeśli to, co czuła do Itachiego, było czymś więcej niż tylko lubieniem? 


Pół godziny później pożegnała się z Hinatą i szybkim krokiem ruszyła przed Archiwum. Starała się udawać, że nie dostrzega spojrzenia przyjaciółki. 

Jak ona się o tym dowiedziała? Czy jestem aż tak oczywista? 

Itachi opierał się o beżową ścianę tuż obok drzwi, dłonie trzymał w kieszeniach. A jego oczy utkwione były w obrazie patrona szkoły na sąsiedniej ścianie. 

- Jestem - wyszeptała cicho, podchodząc bliżej. 

Czarnowłosy przeniósł na nią wzrok. 

- Widzę - rzucił niedbale. 

W ramię w ramię stanęli przed drzwiami. A potem Itachi pchnął je lekko. 

Sakura zapaliła lampy w pomieszczeniu. Dopiero teraz widziała, ile jest tu kurzu, srebrne pyłki zalegały niemal wszędzie. Tworząc dziwną, tajemniczą atmosferę. 

- Czy tutaj w ogóle ktoś sprząta? - zapytała ze złością. 

Itachi pokręcił głową i uśmiechnął się złośliwie. 

- Nie wiem. Miejsce wygląda na dość stare i zaniedbane, ale w całej szkoły nie ma innego archiwum niż to tutaj. Istnieje jednak możliwość, że akta znajdują się teraz w bibliotece, a to co się nie zmieściło... 

- Jest tutaj - dokończyła za niego. Na co kiwnął głowa. 

- Przyjaźnisz się z tą całą Sumire, prawda? A, więc powiedz jej, żeby się wreszcie ode mnie odwaliła. A nie chodziła za mną jak rzep - rzekł niespodziewanie Uchiha. 

Wybałuszyła na nie go czy, wpatrując się w nie go z zaskoczeniem. 

- Nie rozumiem... - zaczęła powoli, niepewnym tonem. 

- Ta głupia idiotka... 

- Mógłbyś ją nie obrażać? - warknęła ze złością. 

- Złapała mnie jak wychodziłem z akademika - kontynuował całkowicie ignorując Sakurę. - Gadała coś o pogodzie, potem pytała się czy cię nie widziałem. A, kiedy jej powiedziałem, że ma się odwalić, to zaczęła pytać mnie o Konkurs i o nasze relacje. Udało mi się ją zgubić, ale jeszcze chwila abym nie wytrzymał....Co za tępa baba! Jeszcze nigdy nie widziałem nikogo tak namolnego! 

Zakończył wciąż z wściekłą miną. 

Ona zaś poczuła dziwne ukłucie w sercu. Jednak nie chciała tego interpretować. Bo to przecież nie możliwe, żeby ona była zazdrosna. Prawda? 

- Tak już jest Sumire. Szczera i bezpośrednia - powiedziała starając się nadać swojemu głosowi zdawkowy ton. 

- Ona jest wścibska i uparta. Dokładnie tak jak ty - dodał po chwili uśmiechając się złośliwie. 

- Tak...ja jakoś za tobą nie gonię, jak jakaś małolata! 

- Jeszcze nie. Powiedz tej idiotce, żeby mnie więcej nie nagabywała - powiedział Itachi. 

- Sam nie jesteś święty! Jesteś niemiły i arogancki! Kpisz ze wszystkich i uważasz się za nie wiadomo kogo! - wybuchła wściekłym tonem. 

- HARUNO! - ryknął czarnowłosy. 

Sakura założyła ręce. I odwróciła się napięcie. Nie wiedziała czemu tak zareagowała. Jednak nie podobało jej się to jak wyrażał się o Sumire, którą szczerze bardzo lubiła. 

Krwawe ślady na ścianach, były takie same jak ostatnim razem. Sakura była przekona, że jest to krew. Jednak co tu robiła? Tego nie wiedziała? I wcale nie chciała wiedzieć... 


Dopiero po chwili oboje zauważyli ogromne biurko, z rzeźbionymi nogami w czarnym kolorze. Sakura była niemal, że pewna, że jeszcze kilka dni temu go tutaj nie było. Kto, więc wstawił do zakurzonego Archiwum tak kosztowny antyk? I w jakim zrobił to celu? 

Na blacie tajemniczego biurka leżały stosy równo poukładanych dokumentów oraz kilka czarnych długopisów. Sakurze skojarzyło się to przez chwilę z nauczycielskim miejscem pracy. Na środku zaś leżała mała czarna książeczka, poplamiona i bardzo zniszczona. 

Rozejrzała się czujnie dookoła, ale oprócz dziwnego mebla i rzędów półek, nie było tam już nic. Krew zaś była jedynie na ścianie obok zbitego okna. 

- Okej, poszperajmy tutaj trochę - odezwała się cicho. 

Czarnowłosy jedynie skinął głową. 

Wzięła głęboki wdech i podeszła bliżej. 

- Zastanawiam się, kto i, kiedy wstawił to biurko - powiedziała. 

- Ja też - mruknął posępnie Itachi. 

Sakura ukucnęła obok biurka i zaczęła z bliska przyglądać się rzeźbie pokrywającej nogi mebla. Były tam dwa listki kwiaty róży i dwa długie miecze, skrzyżowane. 

- Mam coś! - Nagle odezwał się podniecony głos Itachiego, a już po chwili wyjął coś ze spodu biurka. Sakura spojrzała na nie go. I serce omal nie wyskoczyło z jej piersi. 

Trzymał w dłoniach dwa długie miecze. 

Dokładnie takie same jak na rzeźbie. 

Natychmiast znalazła się obok nie go i zagryzając ze zdenerwowania wargę wyciągnęła rękę. Na, której po chwili spoczął jeden z mieczy. 

- Haruno! 

- Nie! Nie dotykaj tego! - krzyknęła czując jak ogarnia ją nieznośny strach. 

Chłopak prychnął cicho pod nosem. 

- Przecież nie zamierzam sobie poderznąć gardła - rzucił drwiąco.-
Chce go tylko zobaczyć. 

Nadal nie do końca pewna skinęła głową i zabrała rękę. 

Itachi przez chwilę odwracał miecz na wszystkie strony mrucząc coś do siebie. Po chwili wyprostował się i spojrzał na nią. 

- I co? - spytała Sakura nie mogąc dłużej wytrzymać tej ciszy. 

- Ten miecz jest zatruty. Widzisz tą wąską szczelinę? - Wskazał na owe miejsce. - Jest tam trucizna, która po kilku minutach zastyga razem z metalem. A, gdy dostaje się do krwiobiegu znów się uwalnia w płynnej postaci. I powoduje krwawienie organów zewnętrznych. 

- Skąd...skąd o tym wszystkim wiesz? - szepnęła zszokowana wpatrując się w nie go z rozszerzonymi oczami. 

- Historia. Pan Izaak mówił kiedyś o takich mieczach. Były używane w wojnie meksykańskiej. 

- Co robią tu miecze z okresu wojny meksykańskiej! 

- Nie mam pojęcia - odpowiedział całkowicie szczerze i rozejrzał się po pomieszczeniu - Zobaczmy czy nie ma czegoś jeszcze w biurku. 

Sakura wstała i skierowała się w stronę pulpitu i leżących na, nim pożółkłych papierów. Dopiero, gdy podeszła bliżej i wzięła jeden z nich zauważyła, że wszystkie z nich były wycinkami z gazet. 

Z trudem odczytała informację, niektóre wyrazy były zamazane. 

12.05....3 

Małżeństwo...ginie...zachodnia...Francja...Kara...Prawnik. 

Z westchnięciem odłożyła wycinek z powrotem na blat i wzięła do ręki kolejny. I odwróciła się patrząc jak Itachi również czyta wycinki gazet, które leżały za biurkiem. Musieli ich wcześniej nie zauważyć. 

- Nic z tego nie rozumiem... 

- Nie ty jedna - rzekł głośno Uchiha. - Patrz. 

Ciekawa co takiego znalazł szybko podeszła do trzymającego coś w ręku chłopaka. Ten uniósł rękę z małym brązowym notesem. Widniał na, nim tytuł. Pełen zawijasów. Jakby napisany czarnym długopisem. 

Kathia Akuma. 

Zacisnęła wargi rozmyślając głęboko. Itachi, tymczasem obwiązał skórzany rzemyk, którym był zawinięty notes i otworzył na pierwszej stronie. 

- Akuma - przeczytała Sakura. - Przecież Akuma to również demon...nie znam nikogo o tym nazwisku... 

- Mniejsza z tym. Litery są zbyt wyblakłe - rzucił Itachi przewracając kolejne kartki. - Nie uda nam się nic przeczytać. 

Po godzinie przeszukiwania biurka. Zmęczeni usiedli na podłodze. Itachi oparł się o ścianę, jedną nogę miał zgiętą w kolanie, a drugą wyprostowaną. Sakura zaś siedziała kilka centymetrów obok niego po turecku i obracała w rękach dziennik. Brunet zamknął oczy i odetchnął głęboko. Wyglądał jakby spał. Sakura zaś wpatrywała się uporczywie w brązowa okładkę, marszcząc czoło. 

Zirytowana jeszcze raz zaczęła przeglądać kartki. Nagle na ostatniej poczuła jakieś wybrzuszenie. Podekscytowana lekko oderwała papier od okładki i krzyknęła. Tym samym wybudzając Uchihę, który gwałtownie się wyprostował. 

- Co jest? - spytał śpiącym tonem. 

Bez słowa podała mu pożółkły pergamin. Zdziwiony spojrzał na nie go. 


Kathia. 

Nie ma mowy. Zrobię wszytko, by cię pokonać. Mam dużo czasu, mogę poczekać. Nie próbuj żadnych sztuczek... 


- Co o tym myślisz? Uchiha? - dodała już głośniej, gdy brunet nie zareagował. 

- Ta Kathia. Wydaje mi się, że gdzieś już o niej słyszałem... 

- Tobie też! - wykrzyknęła dziewczyna. - Jednak to nie zmienia faktu, że nic z tego nie rozumie. 

Niespodziewanie poczuła się, jak mała biedna myszka, która nie wiedziała dokąd iść, by nie dać się złapać w pułapkę. Była zbyt przerażona, by myśleć. 

Łzy zapiekły ją pod powiekami. Miała ochotę wyjść stąd i o wszystkim zapomnieć. 

- Mam dość - wyznała cicho, nie patrząc w stronę Itachiego. 

- Rozwiążemy to - rzekł pewnie i na chwilę ich oczy się spotkały. W jego wzroku widać było troskę i coś czego nie umiała zidentyfikować. Coś od czego zakręciło jej się w głowie. 

Sakura wygięła wargi w niepewnym uśmiechu i szybko odwróciła wzrok. Nie chciała na dobre utonąć w czarnej otchłani jego oczu. 


Pół godziny później postanowili wyjść z Archiwum. Sakura ruszyła do szkolnej stołówki, a Itachi chciał poszukać swojego przyjaciela Sasoriego na boisku. Oboje nie mieli sił ani ochoty do korepetycji. 

W stołówce siedzieli Naruto razem z Saiem. Usiadła obok nich, lekko zaniepokojona, że nie było z nimi Hinaty. Ostatnimi czasy ich przyjaciółka co raz częściej znikała, stała się też bardziej skryta. Obiecując sobie, że wypyta o to czarnowłosą Sakura nałożyła sobie na talerz gofra z dżemem truskawkowym, a do szklanki wlała sok pomarańczowy. 

Jedząc przysłuchiwała się rozmowie chłopaków na temat ostatniego meczu między Japonią a Hiszpanią, który wygrała Hiszpania wynikiem dwa-jeden. Po jakimś czasie dopiła resztki soku i wstała, nie oglądając się za siebie. Chciała poszukać Hinaty. 

Była tuż przy drzwiach, gdy coś uderzyło w nią z impetem, tak, że upadła na chłodną posadzkę. Zirytowana uniosła głowę i spojrzała na Hinatę. 

Wyglądała na bardzo zdenerwowaną, czarne włosy miała rozpuszczone i potargane przez wiatr, a na policzkach widniały różowe rumieńce. 

- Hinata! Gdzie byłaś? Czemu wciąż nas unikasz? - spytała lekko urażona. 

Dziewczyna pokręciła tylko głową i zaczęła ciągnąć ją w stronę drzwi. Gdy stanęły na korytarzu puściła ją. 

- Muszę z tobą porozmawiać. Sakura - Jej głos brzmiał płaczliwie. 

Momentalnie w głowie różowowłosej zapaliła się czerwona lampka. 

- O co chodzi? - zaniepokojona, patrzyła jak przyjaciółka postępuję z nogi na nogę i nerwowo zagryza wargę. 

Dziewczyna wyprostowała się i otworzyła usta. 

- Bo... 

- Nareszcie cię Sakuro znalazłam! - Zza ich pleców rozległ się głos Sumire, które zmęczona przystanęła obok nich i z trudem łapała powietrze. 

- O co chodzi Sumire? - spytała lekko zawiedziona, że przerwano jej rozmowę z Hinatą. 

- Jak to o co? Czy ty wiesz jak ja się martwiłam! Razem z Renjim przetrzęśliśmy cały akademik! Gdzie żeś się podziewała?! Miałam już iść spytać Uchihę czy cię nie widział - dodała z wyrzutem. 

Sakura poczuła jak ogarnia ją dziwne ciepło na myśl o Itachim. 

- Przepraszam was nie pomyślałam, że ktoś będzie mnie szukał. Sumire moglibyśmy się spotkać, kiedy indziej, chciałabym porozmawiać z...- Otworzyła ze zdziwienia usta, patrząc na pustą przestrzeń, gdzie jeszcze przed chwilą stała jej przyjaciółka. 

Zirytowana pokręciła głową. Miała dziwne wrażenie, że za każdym razem, gdy pojawia się Sumire czy Renji jej przyjaciele i Itachi nagle znikając w dziwnych okolicznościach. 

- Eee, Sakura wszystko dobrze? - zapytała lekko zaniepokojona Sumire. 

- Co? Tak , tak. Okej. Czemu mnie szukałaś? - zapytała pośpiesznie.

środa, 24 września 2014

Porzucam...

Jak wskazuje tytuł. Jestem na jakiś czas zmuszona porzucić Perspektywę śmierci. Może tylko na tydzień, a może na miesiąc. Obiecuję wrócić jak tylko mój kryzys z twórczością tego bloga minie. Mam nadzieję, że poczekacie na mnie ;)
Do napisania ;)

piątek, 12 września 2014

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Nazajutrz o ósmej zaczynała się biologia. Sakura zdziwiona nie zauważyła Itachiego stojącego z innymi uczniami pod klasą. Lekcje zaczynały się już za kilka minut.

Związała włosy gumką i oparła się o zimną ścianę, patrząc w notatki w zeszycie.

Może poszedł do archiwum?

Na wspomnienie wczorajszej nocnej espady przenikały ją dreszcze strachu. Nigdy już więcej nie chciała wchodzić do tego pomieszczenia, domysły jakie pojawiały się w jej głowie po zobaczeniu krwi i stłuczonego okna. Wcale jej nie pocieszały.

Jeszcze nigdy w życiu nic nie przeraziło ją tak bardzo.

Nie chciała pakować się w nic niebezpiecznego.


W końcu zjawił się nauczyciel i uśmiechając się do uczniów wpuścił ich do sali. Sakura usiadła w ostatniej ławce i z lekką obawą spojrzała na szklane przedmioty stojące na blacie biurka. Zastanawiała się w myślach jakie doświadczenie będą dzisiaj wykonywać.

Kazumi stanął przed nimi i po sprawdzeniu listy obecności, odezwał się cicho.

- Dzisiaj chciałbym abyście przygotowali dla mnie doświadczenie, które nauczyliśmy się podczas poprzedniego roku. Praca jest samodzielna - dodał na koniec ostrzejszym tonem i usiadł za swoim biurkiem.

Westchnęła ciężko i otworzyła podręcznik na stronie, którą ją interesowała. Podwinęła swój czarny sweter i zaczęła czytać.

- Pst - usłyszał ciche syknięcie z lewej strony. Odwróciła się do Itachiego, patrząc z zaskoczeniem jak zabiera swoje rzeczy i przenosi się do niej.

- Co? - zapytała szeptem.

Chłopak stanął obok niej i nie patrząc na dziewczynę odezwał się o:

- Archiwum.

Przez chwilę zamarła, a potem lekko skinęła głową i napisała na kartce " Później " którą podsunęła Itachiemu.

Skiną głową i powrócili do robienia swoich doświadczeń, nie odzywając się już do siebie.


Zabrzmiał dzwonek a oni pośpiesznie pakując się opuścili klasę biologi. Wychodząc na korytarz nieświadomie szli w ramię w ramię. Ignorując ciekawskie spojrzenia reszty uczniów.

- Musimy porozmawiać. Teraz - dodał stanowczym tonem.

- Teraz nie mogę. Dzisiaj o dwudziestej w bibliotece, nikt jej nie zamyka - powiedziała dziewczyna.

- Haruno....

Nie czekając aż dokończy odwróciła się napięcie i zbiegła po schodach. Obejrzała się tylko raz, by zobaczyć jak chłopak kręci głową i podejmuje marsz. Na szczęście nie poszedł za nią.

Rozmowa poczeka, a ona musi sobie wszystko poukładać w głowie. Tylko jak ma to zrobić?


Ostatnią lekcją na jej planie był angielski. Weszła do przestronnej klasy i, zanim zdążyła podejść do swojego stolika, ktoś pociągnął ją za łokieć i siłą posadził z tyłu klasy.

Przeklęła w duchu i posłała brunetowi wściekłe spojrzenie.

- Porozmawiamy teraz - szepnął groźnie Itachi.

- A to niby czemu? - syknęła zakładając ręce.

Itachi nic nie odpowiedział, tylko zaczął wypakowywać podręcznik i zeszyt z plecaka. Po chwili, gdy nie doczekała się odpowiedzi również wyjęła potrzebne rzeczy.

- Nie chcę czekać. A po za tym na Angielskim znowu będziemy oglądać film, więc można pogadać.

Niechętnie musiała przyznać mu rację.

Blond włosy nauczyciel zaczął majstrować przy telewizorze, prosząc o pomoc kilku chłopaków. Wkrótce pogasły światła i ukazała się czołówka filmu.

- Proszę o ciszę - oznajmił miłym głosem i przesunął swoje krzesło, by nikomu nie zasłaniać.

Sakura kątem oka spojrzała na Uchihę.

- Musimy tam wrócić - szepnął. Gdy nauczyciel schował się za dziennikiem.

- Też tak myślę - odszepnęła. - Zastanawiam się nad tą krwią i rozbitym oknem.

- Jak myślisz czy te ślady to krew? I dlaczego nikt ich nie sprzątnął? Mogły tam być od dawna - mruknął.

Sakura dopiero po paru minutach odwróciła twarz od ekranu.

Itachi wpatrywał się w nią uważnie całkowicie ignorując film.

- Nie możemy o tym nikomu powiedzieć - szepnął poważnie. Sakura wzdrygnęła się lekko. Nie wiedząc czemu, ale to zdanie przeraziło ją. - Jeżeli komuś powiemy, to zrobi się niepotrzebne zamieszanie. A my nigdy nie dowiemy się co stało się z córką tej kobiety.

- Wiem, im mniej osób wie tym lepiej - przyznała niechętnie.

Itachi prychnął cicho pod nosem.

Sakura wzruszyła ramionami, ale nic nie powiedziała.

- Skąd u ciebie taka troska o innych? - spytał drwiąco.

- Nic o mnie nie wiesz, a próbujesz mnie właśnie oceniać. Moje pobudki nie powinny cię Uchiha obchdzić - rzekła wściekłym tonem.

Spojrzał na nią rozjuszonym wzrokiem. Sakura na złość mu uśmiechnęła się lekko do nie go. Itachi pokręcił głową i odwrócił się z powrotem.

- Kiedy tam pójdziemy? - szepnął nagle.

Zamrugała oczami, zdziwiona tak szybką zmianą tematu.

- Nie wiem, ale na pewno nie w tym tygodniu. Mam zajęcia do wieczora i muszę się przygotowywać na konkurs - odpowiedziała. - Najlepiej byłoby spotkać się w sobotę po obiedzie.

- Okej - zgodził niemrawo.

- Jak ci idą przygotowania do konkursu?

Była zaskoczona, że Itachi chciał podtrzymać z nią rozmowę. Spodziewała się, że po omówieniu sprawy z archiwum zakończą rozmowę.

By nie zauważył jej zdziwienia, szybko odpowiedziała.

- Nijako.

Zaczęli szeptem rozmawiać o Konkursie. Tym razem odbyło się bez kłótni. Co było dla niej nowością, po prostu spokojnie rozmawiać z Itachim, bez jakichkolwiek drwin.

Jednak musieli przerwać konwersację, bo do ich stolika podszedł zagniewany nauczyciel.

- Proszę żebyście nie rozmawiali - powiedział natarczywym szeptem. Nauczyciel spojrzał na nich jeszcze ostrzegawczo i odszedł do biurka.

Kilkanaście minut później usłyszeli dźwięk dzwonka na przerwę. Szybko spakowali swoje rzeczy i wyszli na korytarz. Na korytarzu przystanęła z boku, by poczekać na bruneta, gdy wyjawił się z klasy ruszyli razem korytarzem rozmawiając cicho ze sobą.

- Musimy sprawdzić, czy to jest na pewno krew...Ej słuchasz mnie w ogóle! - zirytowany przerwał i pomachał jej przed oczami. Sakura pokręciła głową i zagryzła wargi odwracając od nie go wzrok.

Nagle przystanęli przed schodami. Sakura spojrzała w górę, a potem smutnym wzrokiem na dół.

Naprawdę dzisiaj dobrze jej się rozmawiało z Itachim, nie chciała jeszcze się z, nim rozstawać.

- Część - mruknęła i postawiła pierwszy krok na schodach, jednak w tej samej chwili z za rago wyszedł wysoki chłopak - Renji? - zawołała zaskoczona.

Renji uśmiechnął się w jej stronę i podszedł do nich.

- Hej Sakura - przywitał się.

- Do zobaczenia - Itachi ruszył schodami w dół.

Cholera jasna! krzyknęła w myślach. Nie zostawiaj mnie !

- A temu co się stało? - zapytał zdziwiony.

Sakura wzruszyła ramionami, nie wiedząc co ma odpowiedzieć.

- Chyba nie zbyt cię lubi - udzieliła mu odpowiedzi po chwili.

- I vice versa - mruknął pod nosem Renji. - Przejdziemy się?

Kiwnęła głową bez większego entuzjazmu.


Po krótkim spacerze zmęczeni, postanowili usiąść na schodach przed, którymi Sakura wcześniej spotkała wcześniej z Renjim. Oparła się o zimną ścianę i z ciekawością popatrzyła. Po chwili chłopak zaczął opowiadać sam z siebie o swojej rodzinie.

- Mam starszego brata Sebastiana, ale między nami jest z dziesięć lat różnicy, więc jakoś rodzice traktowali mnie jako jedynaka. Co oczywiście w ogóle mi nie przeszkadzało - wyszczerzył do niej zęby. - Tata jest redaktorem w Gazecie codziennej, prowadzi rubrykę towarzyszką, a mama jest psychologiem.

Sakura uśmiechnęła się lekko i odgarnęła włosy zza ucho. Niespodziewanie Renji przesunął się bliżej nie i wyciągnął w jej kierunku rękę.

- Zostaw, tak jest ładniej. - I wyjął jej kosmyki zza ucho.

Zarumieniona lekko, odwróciła wzrok od chłopaka. Ten westchnął cicho.

- Lepiej już chodźmy, zamarznę tu zaraz - skrzywiła się lekko i wstała z zimnej podłogi.

Rozmawiając i uśmiechając się do siebie weszli po szerokich schodach na górę.

Uśmiech ten był sztuczny, nawet nie czuła, że jej wargi się wykrzywiają. Myślami była daleko stąd.

Renji wydał jej się być jakiś niepokojąco dziwny. Czuła się dziwnie przytłoczona i osaczona. Nie rozumiała czemu chłopak, którego dotąd lubiła wywołał w niej tak negatywne uczucia.

Czego się boisz, Haruno?

Bała się błędów i konsekwencji, jakie za sobą niosą. Bała się, że nie da się ich naprawić.

środa, 20 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

- Nie sądzisz, że należą mi się przeprosiny? 

Sakura przystanęła, prychając cicho pod nosem. 

- Niby za co? 

Itachi zaczął świecić latarką, by zobaczyć, czy nikt się nie zbliża, zanim odpowiedział. 

- Już trzeci raz omal mnie nie walnęłaś. To prawie, że napaść. Przeprosiny mi się należą. 

- Jakoś nie wydaje mi się żebym musiała cię za cokolwiek przepraszać - rzekła zirytowana. 

Itachi uniósł brwi. 

- Tak? 

– Uchiha… 

Doszli do końca korytarza i stanęli przed prostymi drewnianymi drzwiami ze złotym napisem " Archiwum " Sakura nacisnęła klamkę. Jak można było się spodziewać, było zamknięte. 

- Co teraz? - zapytała zniecierpliwiona. 

Itachi przewrócił oczami. 

- Odsuń się - mruknął, po czym bezceremonialnie łapie ją za łokieć i odsunął od drzwi. 

- Ej! 

- Ucisz się kobieto i pozwól mi pomyśleć.... 

- Co ty chcesz zrobić? - przerywa mu. 

- Wejść, a niby co? - Prycha cicho pod nosem. - Masz wsuwkę albo kartę? 

- Po co wsuwka? 

- Masz? - powtarza zniecierpliwiony. 

Sakura zdziwiona zdejmuje wsuwkę i podaję mu. Itachi podchodzi do drzwi i wkłada w zamek wsuwkę, chwilę nią rusza, aż rozlega się ciche kliknięcie i drzwi otwierając się skrzypiąc przeraźliwie. 

- Zastanawiam się Haruno co byś beze mnie zrobiła, co? - spytał z cwaniackim uśmiechem. 

Pokręciła głową z politowaniem i przeszła przez drzwi, Itachi ruszył zaś za nią i zamknął za, nim drzwi. W środku nie paliła się żadna lampa, więc szybko zapalili latarki, które wyłączyli na korytarzu. 

Pomieszczenie było całe w metalowych szuflad piętrzących się pod sufit. Po lewej stronie stały drewniane stoliki i krzesła. W głębi pomieszczenia widać było duże balkonowe okno. 

Ruszyli w ramię w ramię do szuflad i przystanęli przed nimi. 

- Czego szukamy? - spytał. 

Sakura zastanowiła się przez chwilę, ale nagle doszło do niej, że nawet nie zna imienia dziewczyny ani jej wieku. 

- Nie mam zielonego pojęcia. Nie znam jej tożsamości, a ni nie wiem w jakich latach chodziła do szkoły - odpowiedziała szczerze.

- Super - mruknął z ironią. - Co my tu, więc robimy? 

- Szukamy informacji o zabitej dziewczynie. - Nagle coś sobie przypomniała. - Może ta dziewczyna była podobna do matki? Może, gdy zobaczę jej zdjęcie skojarzę z nią? 

- A co, jeśli była podobna do ojca i nie ma tu jej dokumentów - przerwał jej monolog Itachi. 

Sakura zmarszczyła brwi. 

- Po prostu poszukajmy, okej? 

Itachi otwierał usta, by coś powiedzieć, ale od razu je zamknął i skinął głową. Zdziwiona Sakura zaczęła iść w głąb sali, zaś Itachi przetrząsał szuflady. 

- Jak wyglądała ta kobieta? 

- Siwe, długie kręcone włosy. I zielone oczy, jak trawa. 

- Dlaczego nie było cię na urodzinach u Neji'ego? - spytał po chwili milczenia brunet. 

- Nie miałam ochoty - odrzekła. - A czemu pytasz? 

I odwróciła się, by na nie go spojrzeć. 

W świetle gazowych lam, twarz Itachiego nabrała ostrego wyrazu. Jego oczy świeciły niezidentyfikowanym blaskiem. 

Nagle przez jej głowę przemknęła myśl, co Itachi sądzi o niej widząc ją w tym świetle? 

Od razu jednak odgoniła od siebie te myśli. Przecież nie przyszła tu dla przyjemności. 

Musiała się skupić. 

- Jakoś tak, wydawało mi się, że przyjaźnisz się jego kuzynką - powiedział. 

Skinęła głową. 

- Przyjaźnię się z Hinatą, ale nie z Nejim - wyjaśniła krótko. - Masz coś? 

- Nie, a ty...- ale nie dokończył, bo przerwał mu głośny krzyk, przeszyty strachem. - Co jest?! - wrzasnął zaniepokojony odwracając się i szybko podchodząc do stojącej pod ścianą Sakurę. 

Ona, jednak nic nie odpowiedziała, wskazała tylko na ścianę, trzęsąc się lekko. Zdziwiony podszedł jeszcze trochę bliżej, by zauważyć na ścianie szkarłatne plamy, które wyglądały jak... 

- Czy, to krew? - spytała zduszonym tonem. 

Oprócz plam, były tam także krwawe smugi. Ciągnęły się one od połowy ściany do drewnianej listwy. Po prawej stronie zaś widać było małe zakurzone okienko, którego szyby została zbita. 

- O cholera - zaklął cicho Itachi. 

Sakura z wysiłkiem oderwała się od szkarłatnych plam i przeniosła swój zaniepokojony wzrok na Uchihę. 

- Coś się tu zdarzyło. Coś złego - szepnęła gorączkowo sama do siebie. I nagle zadrżała, zdając sobie sprawę, że może nie są tu tak całkiem sami. 

- Dobra idziemy stąd - odezwał się poważnie. 

Kiwnęła głową, jednak nie poruszyła ani o milimetr wciąż pogrążona w ponurych rozmyślaniach. 

- Idziemy! - powtórzył już ostrzej. 

- Okej idziemy - powtórzyła i ruszyła w kierunku drzwi. Nagle, jednak coś przekuło jej uwagę. Były, to takie same drzwi, którymi tu weszli, tylko że, to prowadzili do nieznanej im części szkoły. 

Wstrzymując oddech nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi, które okazały się nie być zamknięte na klucz. Wypuściła ze świtem powietrze i odwróciła się w stronę bruneta. 

Ten, jednak wpatrywał się w coś za jej plecami, a na jego twarzy widniał szok pomieszany ze strachem.

Obserwatorzy

Yuki Boshi