środa, 21 maja 2014

ROZDZIAŁ SZÓSTY


 Niebo zrobiło się czarne, gdyby nie liczyć milionów srebrzystych punkcików na niebie i wielkiego rogala, którym był księżyc, powietrze po deszczu było chłodne i rześkie, do pokoju przez uchylone okno wlatywał zapach trawy i kwiatów.

 Spojrzała w okno i czując gęsia skórkę, zaczęła pocierać ramiona. Z parapetu, na którym siedziała mogła zobaczyć pogrążoną w mroku sylwetkę Hinaty. Która siedziała na podłodze i popijała drinka z colą. Sakura oderwała wzrok od krajobrazu na dworze i napiła się. W gardle lekko ją zapiekło, ale po chwili bez przeszkód kontynuowała swoją opowieść. O tym co stało się dzisiaj, gdy szła do szkoły.

- Nie wiem , co to było. Ale jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona - zakończyła i znów się napiła. Kątem oka zauważyła, że Hinata odstawia pustą szklankę na podłogę i podchodzi do niej.

 Uniosła głowę patrząc w duże przerażone oczy przyjaciółki. Na jej policzkach wykwitły dwa rumieńce. To co powiedziała, było tak dziwne, że bała się, że Hinata po prostu jej nie uwierzyła.

- Nigdy o czymś takim nie słyszałam - odezwała się w końcu dziewczyna, przerywając ciszę. - Może ten Renji miał rację? Może to tylko halucynacje?

Sakura pokręciła przecząco głową.

- Nie, to z pewnością nie były halucynacje. Bo ja nic nie widziałam, tylko czułam.

 Czarnowłosa zagryzła wargi myśląc nad czymś. Po chwili wypuściła powietrze i odezwała się:

- Hm...może pogadaj ze szkolną pielęgniarka?

 Sakura prychnęła cicho pod nosem. Jakoś wątpiła, żeby pielęgniarka mogła jej w jakiś sposób pomóc, a po za tym naprawdę nie miała ochoty spędzać resztę życia w pokoju bez klamek.

Hinata uśmiechnęła się lekko i postanowiła zmienić temat.

- A jak tam korepetycje?

Jej policzki zaczęły płonąć, tak, że kolorem przypominała dwa dojrzałe pomidory.

- Beznadzieja. Dodatkowo Uchicha, na każdym kroku mu się wtrącić. Mam ochotę porządnie mi walnąć. Oczywiście nauczycielka zauważyła już poprawę, ale nadal jestem zagrożona i grozi mi poprawka - odpowiedziała smutno.

- Próbowałaś pogadać z Uchichą? Może on nie wie, że cię irytuję?

- On o tym doskonale wie i świetnie się bawi. Jeszcze trochę a zostanę młodocianą zabójczynią.
Hinata uśmiechnęła się lekko.

- A podobno kiedyś byłaś tak opanowana - powiedziała kręcąc głową. - Spróbuj z, nim pogadać, może jakoś dojdziecie do porumienienia.

- Jasne już to widzę - mruknęła ironicznie. - Ale przyznaję, że jest naprawdę inteligentny...Ej! Nie nad interpretuj - krzyknęła wymachując rękoma, na widok sugestywnego uśmieszku Hinaty.

Hinata pokiwała głową, jednak uśmiech nadal nie schodził jej z ust. Sakura jęknęła cicho.

 Okej może trochę skłamała, ociupinkę. Itachi Uchicha, był przystojny i to nawet bardzo. Ale dla niej nie robiło to żadnego wrażenia. Czasem zerknęła na nie go...Dobra, gapiła się na nie go. A najbardziej w tym wszystkim najpiękniejsze były jego oczy, czarne, tak, że nie dało się odróżnić od siatkówki. Były czymś co przyciągały ją, czymś tak pięknym i jednocześnie niebezpiecznym, że nie mogła sobie tego wyobrazić.

***

 Nastał chłodny i deszczowy listopad, Sakura z obrzydzeniem patrzyła jak giną liście na drzewach, a ziemia zamienia się w błoto. Wolałaby aby już spadł śnieg, przynajmniej można, by było porzucać śnieżkami no i były, by święta, spotkania z rodziną. A nie, patrzeć tylko na błoto i deszcz.
Sakura weszła do biblioteki i zaczęła przechadzać się między regałami szukając książki na temat chemii organicznej miała do napisania pracę domowe, a jak na złość w jej szkolnym podręczniku nie było za wiele napisane. W końcu zauważyła książkę, którą usiadła i łapiąc ją usiadła pod oknem. Obok jakiegoś wysokiego chłopaka z ostatniego roku, miał długie blond włosy, kręcone na końcach i błękitne oczy. Pisał coś w zeszycie, co chwila zaglądając do jednej z książek położonych przed, nim.

 Wyjęła zeszyt do chemii i niebieski długopis, po czym przebiegła palcem po spisie treści mrucząc pod nosem. Po chwili otworzyła na odpowiedniej treści i omal nie jęknęła, na widok tylu tekstu, napisane drobnym druczkiem. Obiecując w duchu nauczycielowi długą i powolną śmierć. Zaczęła pisać, co chwila coś zmazując i zaglądając do książki.

 W bibliotece tego dnia nie znajdowało się wielu uczniów. Kilku uczyło się do kartkówek z matematyki, inni przyszli tu, by porozmawiać. A na korytarzu było to zbyt nie możliwe.

 Sakura pomasowała sobie kark i spojrzała przez okno. Niebo było szarawe i lada chwila miał spaść deszcz. Westchnęła, wolałaby już śnieg.

 Po chwili usłyszała szuranie krzesła i obok niej usiadł Itachi, z książką w ręku " Początki upadku cesarstwa rzymskiego " Brzmiał złoty napis na czerwonawym grzbiecie. Zazgrzytała zębami widząc jak ten bezceremonialnie spycha jej rzeczy na koniec ławki, Debil. Pomyślała patrząc na nie go spod byka.

Odchrząknęła cicho i spojrzała na chłopaka.

 Nawet, jeśli to usłyszał , to doskonale udawał, że jest, inaczej. Dalej czytał nie podnosząc głowy znad książki.

- Uchicha! - warknęłam. Chłopak leniwie podniósł głowę i spojrzał na mnie znudzony.

- Chciałaś czegoś Haruno? - spytał cicho i znów powrócił do czytania książki.

- Zepchnąłeś moje rzeczy, mogę wiedzieć dlaczego? -wycedziła przez zaciśnięte zęby.

Wzruszył ramionami i spokojnie odpowiedział:

- Żeby sobie zrobić miejsce.

 Posłała mu nieprzyjemne spojrzenie i zobaczyła jak w kąciku jego warg czai się ten pełen samozadowolenia uśmiech. Zdenerwowana szarpnęła kolejną stronę w książce, prawie ją wyrywając i zaczęła czytać.
Oczywiście nie mogła przestać co chwila zerkać na nie go, na jego czarne włosy, lśniące i związane w kitek tuż nad karkiem. Kiedyś uznałaby coś takiego za mało męskie. Teraz mogła myśleć tylko o tym, że wygląda w tej fryzurze doroślej i dostojniej. Jednakże efekt psuł jego uśmieszek.

 Był całkiem inny od swojego brata, choć jak każdy doskonale wiedziała, że mają ze sobą dobre relacje. Sprawiali wrażenie opiekujących się sobą braci, z tym, że to Sasuke wpadał w kłopoty, a Itachi bez słowa skargi go z nich wyciągał. Ciekawie czy tak było naprawdę?

 Po chwili zamknęła książkę i poszła ją odłożyć na miejsce. Spakowała swoje rzeczy do torby i wyszła z pomieszczenie. Odprowadzona spojrzeniem Itachi'ego, który wsuwając książkę z biblioteki do plecaka szybko za nią wyszedł.

 Nie zdziwiła się, gdy dołączył do niej do korytarzu i oparł się o zimną ścianę, obok miejsca, w którym stała.

Uniosła głowę i spojrzała na nie go ponuro, zaciskając usta w wąską kreskę.

- Chcesz czegoś? - zaczęłam gwałtownie, gdy nagle przerwał mi kobiecy krzyk.

- Sakura!

 Zaskoczona odwróciła się na pięcie, w jej stronę biegła zdyszana Sumire. Sakura uśmiechnęła się, mając nadzieję, że Uchicha odejdzie. On jednak nadal stał nieruchomo, patrząc na nią. Zrobiło jej się dziwnie i zarumieniona spuściła wzrok, nie lubiła, gdy ktoś się jej przyglądał.

- Cześć, Sakuro, dobrze , że cię znalazłam - odezwała się blondynka, zrównując się z nami.

Zapadła pełna napięcia cisza, uśmiech Sumire nagle znikł, gdy zauważyła Itachiego.

- Znacie się? - spytała lekko zaniepokojona. Oboje skinęli sobie niechętnie głowami.

Zdziwiona ich reakcją gorączkowo szukała w myślach jakiś tematów do rozmów.

- Po co mnie szukałaś? - spytała Sumire. Dziewczyna złapała ją za dłoń i zaczęła ciągnąć, nie spuszczając wzroku z Itachiego. Który także wpatrywał się w nią wrogim spojrzeniem.

- Muszę ci coś powiedzieć. Chodź, chodź - zaszczebiotała. Po chwili ruszyły korytarzem. Zostawiając szatyna samego.

 Nagle ogarnęła ją dziwna ochota zawrócenia i spojrzenia jeszcze raz w te czarne oczy. Zmusiła się do słuchania Sumire, ale dziwna tęskna nie zniknęła

***

Wiem, jest beznadziejnie. Powoli tracę wenę i chęć do pisania tego opowiadania. Dopadł mnie kryzys, więc notka jest tak późno. Przepraszam.
 Będę wdzięczna za każdy głos w ankiecie - z lewej strony.
Pozdrawiam.

7 komentarzy:

  1. Prosiłaś mnie abym informowała Cię o nowych rozdziałach.
    Na blogu :
    http://shironokarasu.blogspot.com/
    Pojawił się nowy rozdział. Nie mniej jednak czuję się niezręcznie komentując twój post - nie czytając go. Niestety muszę stwierdzić, że nie przepadam za ItaSaku, jednak jeśli tylko coś mi się odwidzi - obiecuję pamiętać o Perspektywie Śmieri ( piękny tytuł !)
    Ps. Jeśli wolno, to zaproponuję wymianę maili, albo zwyczajne dodanie się na Google +, co by mi ułatwiło wysyłanie ci informacji, zamiast bezcelowe komentowanie. No chyba że się przełamie...
    No nic pozdrawiam, życzę weny, i czytelników, którzy ten parking lubią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj spokój. Każdy przechodzi czasem taki kryzys. :) Mam tylko nadzieję, że nie zawiesisz opowiadania.
    Rozdział mi się podoba. Taki fajny ten denerwujący Itachi, aż chcę więcej i więcej. ^^ I Sumire. Żółwik z Itachim, że jej nie lubi. xD
    Wybacz, że taki krótki komentarz, ale nie potrafię napisać nic, co trzymałoby się kupy. xD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ma tylko nadzieję, że z tego kryzysu wyjdę. A ja nawet lubię Sumire, to pierwsza postać którą wykreowałam sama i jej charakter strasznie mi się podoba. Jestem z niej nawet dumna. Noo, ja też wolę właśnie takiego Itachiego :d
      Ja również pozdrawiam i dziękuję za kom.

      Usuń
  3. Właśnie notka bardzo dobra, mnie też sie podoba taki denerwujący Sakure Itaś. Mogłby coś zrobić zeby oboje się sobą nawzajem bardziej zainteresowali :) No nic, czekam na next. Powodzenia w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta u mnie to oni się po wkurzają, i to jeszcze długo. Nie mam zamiaru pisać o ckliwych spotkaniach i gromadce dzieci ;D
      Pozdrawiam i dziękuję za kom.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Pan wen ode mnie uciekł, więc z tym bojem to tak nie za bardzo ;(
      Ale dziękuję za doping :P

      Usuń

Obserwatorzy

Yuki Boshi