czwartek, 11 grudnia 2014

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Biały puch osiadł na gałęziach wysokich brzóz, które stały po dwóch stronach wysokiego budynku z czerwonej cegły. Tego roku zima przyszła niespodziewanie szybko, przynosząc ze sobą lepiący się śnieg i mróz, który aż mroził w policzki. 

Nie przepadała za zimą o wiele lepiej czuła się gdy na zewnątrz panowała cieplejsza temperatura. Ciężko było jej znieść jak cały świat zapada w zimowy sen, jak na drzewach nie ma liści i nie słychać śpiewu ptaków. Po za tym nikt nie lubił przedzierać się przez wysokie warstwy śniegu, mocząc buty i nogawki spodni. 

Za kilka dni miał rozpocząć się grudzień. Nagle zdała sobie sprawę, że do konkursu zostało co raz mniej czasu. Perspektywa wyjazdu do Polski była pocieszająca, choć nie tak bardzo jakby wyjeżdżała, gdzieś gdzie byłoby ciepło. Im bliżej było konkursu tym bardziej się denerwowała, wątpilowości dopadały ją w najmniej oczekiwanym momencie. 

- Hinata - odezwała się nagle. Siedziały w stołówce jedząc kolację. - Nie dam rady. W życiu nie przejdę przez test z informatyki! Owszem praktykę mam w małym paluszku, ale co będzie jak dadzą mi coś co nie wiem?! Dlaczego ani razu Sunseko nie zrobiła mi jakiegoś testu? - zakryła dłonią twarz. 

Hinata spokojnie przełknęła kanapkę i lekko wzruszyła ramionami. 

- Daj spokój, nie masz się czym zamartwiać. Poradzisz sobie i tyle - powtórzyła po raz kolejny. 

- Ale...- zaczęła nie przekonana. 

Czarnowłosa spojrzała na nią z rozdrażnieniem. 

- Wiesz doskonale, że gdybyś nie była najlepsza to by cię nie wybrali. 

Wstały do stołu i ruszyły w kierunku wyjścia. 

- Hinata nie o to mi chodziło - powiedziała lekko zirytowana. - Mam wrażenie, że nauczyciele mnie olewają. Dostałam jakieś książki i to wszystko. Jak mam przygotować się do konkursu, sama? 

- Nie zaczynaj, błagam - poprosiła Hyugga. - Może nie mogę tak o wszystkim was uprzedzać, pomyślałaś o tym? To ma być w końcu konkurs, który sprawdza wasze umiejętności, a nie to co wyuczyliście się z nauczycielami. 

Zapadła cisza. Sakura zagryzła wargę. To co mowiła jej przyjaciółka miało sens, ale... 

- Po prostu boję się, że odpadnę jako pierwsza! 

Była trochę zła na Hinatę, że ta tak zignorowała jej obawy. Rozumiała, że dziewczyna ma na głowie własne problemy, ale czy wymagała za dużo? Choć trochę zainteresowania! 


Ku jej złości Sumire i Renji wcale nie byli lepsi. Nawet nie chcieli słyszeć o konkursie, a gdy tylko udało jej się sprowadzić rozmowę na ten temat szybko zmieniali temat. 

- ...uważam, że tak byłoby najlepiej... 

- Sakuro! Nie zaczynaj znowu gadać o konkursie! Będziemy się martwili, jak będą ogłaszali wyniki, ale nie teraz - krzyknęła dziewczyna. Siedzieli na dziedzińcu. Opatuleni w kurtki i czapki, chuchając w zamarznięte dłonie. 

- Zgadzam się - Renji skinął głową. Na jego czarnej czapce pojawiło sie co raz więcej płatków śniegu, które tworzyły dziwne wzory. - Daj sobie na luz. Bierz przykład z innych. Jakoś nie widziałem by inni biegali jak kurczaki, którym chce się obciąć głowę. 

- Bardzo śmieszne - zadrwiła. Chłopak wzruszył ramionami. - To będzie masakra! Już widzę te... 

- A idź ty! Renji zrób coś błagam! 

- Do usług. 

Nie przejmując się protestami Sakury, podniósł ją i jednym zdecydowanym ruchem rzucił na na zaspę. Parskając i kaszląc powoli wstała i spojrzała na śmiejących się przyjaciół z mordem w oczach w jej dłoniach pojawiła się kulka śniegu, która natychmiast wylądowała na twarzy blondynki. 


Po spacerze skierował się do mieszkania. Otworzyła drzwi do salonu, zrobiła jedynie kilka kroków, gdy coś uderzyło ją w lewe ramię zachwiała się niebezpiecznie, ale od upadku ochroniły ją czyjeś ręce, które zacisnęły się na jej talii. Czując jak się czerwienie podniosła wzrok. 
Przed nią stał Nej, był równie zmieszany co ona. Po chwili uśmiechną się nerwowo do niej. 

- Cześć Sakuro - odezwał się po chwili. 

- Hej - mruknęła i wyswobodziła się z jego uścisku. 

Czuła się niezręcznie, wpatrując się w szare tęczówki chłopaka. Oczy Neji przypominały jej burzowe niebo, lśniły w nich psotne iskierki. Takie same jak w oczach Hinaty. 

Neji włożył ręce do kieszeni i przełknął kilka razy ślinę zanim się odezwał. 

- No więc...jak tam ci idą korki...wytrzymujesz jakoś z Uchihą? - spytał. 

Sakura wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się w duchu. Taki właśnie był Neji, nigdy za nic nie przepraszał. Po prostu od razu zaczynał pierwszy rozmowę o niczym. Cieszyła się, że znów zaczynają normalnie rozmawiać. 

- Jakoś - mruknęła. - Choć czasem mam ochotę go walnąć. I nawzajem. 

Chłopak parsknął lekko nerwowym śmiechem. Dziewczyna szukała w głowie gorączkowo jakiś tematów do rozmów. W końcu po jakiś pięciu minutach absolutnej ciszy, spytała: 

- Jak treningi? - spytała będąc nadal lekko zakłopotana. 

- Och...dobrze. Tak jesteśmy w tym roku naprawdę nieźli. Nie mają z nami szans... 

Przerwał nagle i spojrzał zza coś co stało za plecami dziewczyny. Zaskoczona Sakura odwróciła się i zobaczyła uśmiechającego się w ich kierunku Sai'a. 

- Będziecie tak stali w progu? - spytał rozbawiony chłopak i poprowadził ich w stronę wygodnej czerwonej kanapy, która stała przed kominkiem. 

Nie minęło pół minuty, a cała trójka pogrążyła się w rozmowach, jak gdyby nigdy się nie pokłócili. Chłopcy z bólem zauważyli, że nie będzie jej na meczu ponieważ wtedy będzie już w Polsce. Ona oczywiście nie rozumiała ich zawodu, ale postanowiła tego nie mówić na głos. 
Wiedziała doskonale kto był z nią, gdy jeszcze nie pogodziła się z Nejim. Gdyby nie on, pewnie byłoby jej trudno. Dzięki nie mu jej uczucia do szatyna opadły i została jedynie przyjaźń. 

Renji. To on pocieszał ją i był z nią, gdy najbardziej tego potrzebowała. Po prostu był. I za to była mu wdzięczna. Jednak obawiała się, że Renji może chcieć od niej czegoś więcej, a ona nie potrafiłaby mu tego dać. Nie chciała też go oszukiwać. 


*** 

Z trudem stawiał kolejny krok w duchu cieszył się że korytarz jest pusty. Nie chciał by ktokolwiek widział jak cierpi. 

To było jego motto. Upaść i podnieść się. Nikomu nie żalić się. Nie rezygnować...Jednak kilka dni w domu potrafiły zniszczyć jego samokontrolę. Znów czuł się jak mały, głupi gówniarz. 

Pamiętał jak kilka lat wcześniej myjąc się i patrząc ze wstrętem na nową bliznę, po przypalonym papierosie obiecał sobie, że kiedyś zostanie policjantem i zrobi wszystko by wsadzić swojego ojca do więzienia. 

Teraz gdy za kilka miesięcy miał zacząć studia na wydziale kryminologii, był jeszcze bardziej zdecydowany i zdeterminowany. 

Zwłaszcza że w końcu coś się udało. 

Nadal nie rozumiał. Dlaczego świadomie tak się katował. Dlaczego gdy On podnosił ręką nic nie mówił? Nie protestował? Matka już tysiąc razy prosiła go by nie przejeżdżał do domu, że jakoś sobie poradzi. Ale on nie mógł zostawić je na pastwę tego mężczyzny. 

Postanowił iść do najbliższej łazienki i odświeżyć się. Otworzył drzwi, które nie wydały z siebie żadnego dźwięku i wszedł do środka. To co zobaczył wywołało u nie go szok, rozbawienie i coś czego do końca nie umiał zidentyfikować. 

Sakura Haruno. 

Sakura Haruno owinięta jedynie w zielony puchowy ręcznik, który sięgał jej do połowy ud. Z jej różowych włosów kapały kropelki wody, tworząc niewielką kałużę na kamiennych płytkach. Dziewczyna miała spuszczoną głowę i szukała czegoś w czarnej kosmetyczce. Stała kilka metrów od lustra więc jeszcze nie zauważyła jego obecności. 

Na twarzy Itachiego wystąpił ironiczny uśmieszek. 

Panna Haruno pewnie bardzo się zdziwi. 

Bez skrępowania powiódł wzrokiem po całym ciele Sakury. Była szczupła. Nie chuda, ani nie za gruba. Jej rozrzucone po plecach włosy były lśniące, długie i proste. Miała długie smukłe nogi. A całe ciało było brzoskwiniowe i otoczone milionami kropelek wody. Zadrżał nie wiedząc czy to z zimna czy z czegoś innego. 

Był zaskoczony, kiedy zdał sobie sprawę, że potrafiłby tak wstać w nieskończoność i patrzeć na nią. Po 
prostu patrzeć... 

Założył ręce i chrząknął cicho pod nosem. Dostatecznie jednak aby go usłyszała. 

Jej zachowanie było łatwe do przewidzenia. Sakura odwróciła się na pięcie i krzyknęła głosno. Jej ręka mimowolnie powędrowała w miejsce, gdzie miała związany ręcznik i zacisnęła się. 

Widząc jak na jej policzkach występują rumieńce, nie mógł się powstrzymać by nie uśmiechnąć się z wyższością. 

Przeczuwał co stanie się za chwilę. Dziewczyna otworzyła usta i...znów krzyknęła. 

- CO TY TU ROBISZ?! 

Stała przed nim ociekając wodą, z wściekłą miną i założonym rękoma. Jej grymas na twarz świadczył o tym, że była na niego wściekła. 

- Jak ty tu wszedłeś...przecież... - urwała nagle i zasłoniła ręką buzię. 

- Zakluczyłaś drzwi - dokończył za nią z ironią w głosie. 

Haruno otworzyła z oburzeniem usta. Po chwili zamknęła je i wciąż zarumieniona milczała. W końcu oderwała od nie go wzrok i wzięła do ręki zieloną koszulkę nocną i biały puchowy ręcznik. 

- Mógłbyś wyjść, chciałabym się ubrać - poprosiła i skrzywiła się lekko. 

Pokręcił głową i zaczął się cicho śmiać, widząc w jej oczach paniczny strach. 

- Wiesz jakoś nie bardzo mi się chce... 

Zirytowana podeszła do niego i wypchnęła go zza drzwi. Po czym z zagniewanym wyrazem twarzy zatrzasnęła mu drzwi pod nosem. 

- Dupek. 

Itachi stał nadal na korytarzu patrząc na proste drewniane drzwi. Wciąż miał przed oczami jej widok. 

Co się z nim dzieje? 

No nic. Musiał jakoś to przejść. Nie pokazywać nic po sobie. I poczekać aż ta uparta dziewucha zwolni łazienkę. 

Podszedł do ściany i oparł się o nią. 

Dlaczego gdy złapał go za ramię poczuł dziwny uścisk w żołądku. Coś czego nie czuł nigdy wcześniej. Musiał przyznać, że była ładna zwłaszcza , kiedy się denerwowała. Te błyski w zielonych tęczówkach, rumieńce na twarzy...naelektryzowane włosy. Usta zaciśnięte w wąską linię... 

Jakim cudem udało mu się zapamiętać aż tyle szczegółów? 

Parsknął śmiechem. Była zabawna, gdy się tak wkurzała. 

Nagle przed oczami stanął mu jej obraz owiniętej jedynie w ręcznik. Szybko jednak odgonił od siebie te myśl. Zanim znów nie poczuje czegoś do tej dziewczyny. 

Kilkanaście minut później drzwi łazienki znów się otworzyły i na korytarz weszła Sakura, owinięta szczelnie szlafrokiem z kosmetyczką w rękach. 

Nagle niespodziewanie pomyślał o tym jak dziewczyna ubierze się na bal maturalny? Będzie miała zieloną sukienkę, czy białą? W obu kolorach było jej do twarzy, a może nie będzie miała na sobie nic... 

Nie , nie. Czas zmienić tok myślenia. Jednak bez sukni wyglądałby... 

Cholera! Musi zmienić swoje myśli. I to natychmiast. 

Sakura uniosła głową i spojrzała na niego. Na jej policzkach nadal tkwiły dwa rumieńce. 

- Czemu nie było cię na lekcjach? - spytała cicho. 

Zasępił się. Nie chciał nikomu mówić o swoich wypadach zza miasto do matki. Ale... 

Westchnął cicho. Siebie nie umiał okłamać. Po prostu jej chciał to powiedzieć. Może nie wszystko, ale chociaż część z tego. 

- Byłem u swojej mamy. Nie czuję się zbyt dobrze. 

- Przykro mi - szepnęła. - Dobranoc. - I zaczęła odchodzić. Nie zatrzymał jej. Nawet nie pomyślał by to zrobić. Po prostu wszedł do łazienki. 

Podszedł do białej umywalki i oparł o nią dłonie. Uniósł głowę, by zobaczyć swoje odbicie w lustrze. 

Uśmiechnął się szeroko. 

W jego głowie wciąż tkwił obraz Haruno jedynie w ręczniku. 

A on nie mógł przestać się uśmiechać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Yuki Boshi